Pobili wydawcę gazety - bułgarscy dziennikarze protestują
Bułgarscy dziennikarze - koledzy pobitego w
poniedziałek wydawcy internetowej gazety "Frognews" Ogniana
Stefanowa protestowali w Sofii przeciwko zamachom na
wolność słowa.
25.09.2008 | aktual.: 25.09.2008 14:01
Ponad stu dziennikarzy zebrało się przed cerkwią Siedmiu Świętych w pobliżu centrali bułgarskiego MSW. Dołączyli do nich obywatele oraz grupa posłów nacjonalistycznej partii "Ataka".
"Barbarzyńskie pobicie Stefanowa nie jest próbą zastraszenia, lecz demonstracyjną akcją, skierowaną przeciw wszystkich inaczej myślącym i przeciw wolności słowa; jest kolejnym ogniwem w długim łańcuchu przestępstw mafijnych, z którymi państwo widocznie nie jest w stanie dać sobie rady" - stwierdza się w oświadczeniu przyjętym przez protestujących.
"Dzisiaj biją, a jutro będą strzelać do dziennikarzy i nikt ich nie powstrzyma. Rezultatem będzie autocenzura w państwie, w którym oficjalnie twierdzi się, że nie ma cenzury, oraz powolna śmierć społeczeństwa obywatelskiego" - napisał znany dziennikarz Swetosław Terzijew.
54-letni Stefanow został zaatakowany przez czterech mężczyzn, gdy razem z żoną wychodził z restauracji. Obecnie przebywa w stanie ciężkim w szpitalu.
Pobicie Stefanowa, wydawcy gazety publikującej krytyczne artykuły na temat władz i materiały o kuluarach działalności mediów i służb specjalnych, potępiły wszystkie organizacje zawodowe dziennikarzy i siły polityczne.
Parlament w czwartkowym oświadczeniu wyraził oburzenie z powodu ataku na Stefanowa i zadeklarował "polityczną wolę zwalczania prób destabilizacji demokracji i prawnych fundamentów państwa".
Jednocześnie rządząca koalicja, w której główną siłą jest lewica, odrzuciła zgłoszoną przez centroprawicę propozycję wezwania do parlamentu dyrektora Państwowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (DANS) Petko Sertowa.
Część publikacji Stefanowa dotyczyła tej struktury, powołanej w ubiegłym roku do zwalczania korupcji na wysokich szczeblach władzy.
Nowym elementem w tej sprawie są informacje ujawnione w czwartek przez posłankę lewicy Tatianę Donczewą, wiceprzewodniczącą parlamentarnej komisji spraw wewnętrznych i bezpieczeństwa narodowego. Podała ona, że funkcjonariusze DANS żądali od operatorów telefonii komórkowej wykazów połączeń telefonicznych posłów i otrzymywali takie dane. Oświadczyła, że ona sama oraz szef komisji Minczo Stasow byli w grupie posłów, których kontakty śledziła DANS, zwana "bułgarskim FBI".
Podsłuchy na szeroką skalę, prowadzone przez MSW, były jedną z przyczyn dymisji ministra spraw wewnętrznych Rumena Petkowa w kwietniu. (ap)
Ewgenia Manołowa