Po wypadku: płoną wirtualne znicze; internet wrze
Mieszkający w Niemczech Polacy na forach internetowych wpisują pełne współczucia kondolencje, łączą się w bólu z rodzinami ofiar. Płoną wirtualne znicze. Ale nie brakuje też komentarzy, dotyczących polskich kierowców. "Jak jadę niemiecką autostradą i widzę kogoś siedzącego mi na tyłku" - pisze jeden z internautów na polonijnym forum - "patrzę na rejestrację i widzę albo PL albo RO".
27.09.2010 | aktual.: 28.09.2010 09:01
Zgodnie z oficjalnym komunikatem Ministerstwa Spraw Zagranicznych władze niemieckie dysponują już pełną listą osób poszkodowanych i zmarłych we wczorajszym wypadku polskiego autokaru pod Berlinem. Zgodnie z zapewnieniami MSZ i Ambasady RP w Berlinie rodziny ofiar, które od rana są już na miejscu mogły, pod opieką psychologów, porozmawiać o szczegółach tragedii z tamtejszą policją.
Bliscy osób przebywających w berlińskich szpitalach, wraz z pracownikami polskiej ambasady, spotkali się po południu z poszkodowanymi członkami swoich rodzin.
Jednak mimo, że emocje nadal nie opadły, przed Ambasadą RP w Berlinie było dziś spokojnie. Na schodach prowadzących do budynku ktoś zostawił kilka wiązanek kwiatów. Wydaje się jednak, że był to spokój raczej pozorny. W tej chwili bowiem wszyscy urzędnicy starają się zorganizować przemyślaną pomoc dla ofiar, oraz poszkodowanych w wypadku i ich rodzin. Takie zdarzenia zawsze prowokują refleksje, a tragedia ta poruszyła wszystkich.
Mieszkający w Niemczech Polacy na forach internetowych wpisują pełne współczucia kondolencje, łączą się w bólu z rodzinami ofiar. Płoną wirtualne znicze. "To mogło przydarzyć się każdemu, wyrazy współczucia dla bliskich" - piszą internauci. Jednak, jak zwykle gdy pytania pozostają bez odpowiedzi, a wszystkie okoliczności zdarzenia nie są znane, pojawiają się też krytyczne komentarze. Szczególnie dużo pada ich pod adresem polskich kierowców poruszających się po niemieckich drogach.
"Wczoraj ok. godz. 23.00 wracając z Polski przed Berliner Ringiem, przy ulewnym deszczu jadąc ok. 90 km na godzinę wyprzedził nas, jadąc przynajmniej 120 km/h autobus nr. 215 polskiej firmy S. Leje deszcz, droga śliska, jest noc (...) o tragedię nietrudno. Tylko tępić takich pseudokierowców" - napisał na polonijnym forum „malyberlin”.
"Jak jadę niemiecką autostradą i widzę kogoś siedzącego mi na tyłku w odległości 5 m (nie muszę mówić, że przy tej prędkości to narażanie wszystkich na poważny wypadek), patrzę na rejestrację i albo PL albo RO. Wszystko jasne" - podobnych opinii jest więcej.
Poruszeni rozmiarem tragedii są jednak także Niemcy. Niemiecka prasa stawia niedzielne zdarzenie pośród najtragiczniejszych w skutkach wypadków drogowych w tym kraju. Gazety cytowały też wypowiedzi świadków i ratowników, którzy brali udział w akcji ratunkowej. Nawet ci z wieloletnim stażem pracy, doświadczeni, mówili o wyjątkowo dramatycznych scenach, które miały tam miejsce.
Darja, która studiuje w Berlinie, przyszła do kościoła Polskiej Misji Katolickiej pomodlić się za ofiary i zapalić symboliczną świeczkę. - To co się stało jest bardzo smutne. Sama byłam niedawno na wycieczce w Hiszpanii. Też jechaliśmy kilkanaście godzin autobusem. Wczoraj cały dzień pracowałam, i o wypadku dowiedziałam się dopiero wieczorem. Dlatego jestem tu dopiero dziś - powiedziała.
W tej chwili PMK nie ogłosiła jeszcze żadnej informacji o planowanych dodatkowych nabożeństwach w intencji ofiar i poszkodowanych. Już od wczoraj jednak palą się tam za nich świece, podobnie jak w berlińskiej katedrze. Niestety smutną prawdą jest, że często dopiero tragedia skłania nas do bardziej refleksyjnego myślenia.
Z Berlina dla polonia.wp.pl
Emilia Kałka