"Po wyborach może grozić Irakowi wojna domowa"
Przewodniczący kolegium szefów sztabów sił zbrojnych USA generał Richard Myers odpowiadając na pytania portugalskiego dziennika "Publico" przyznał, że Irakowi grozi po wyborach wojna domowa.
W opublikowanym w sobotę wywiadzie Myers, który zatrzymał się na kilka godzin w Lizbonie w drodze z Bagdadu do Waszyngtonu, powiedział, że siły wojskowe to jeszcze nie wszystko w regulowaniu problemów Iraku, chociaż, oczywiście, stanowią "jeden z głównych instrumentów".
Do osiągnięcia zmiany wewnętrznej dynamiki zdarzeń w niektórych krajach potrzebujemy także instrumentów politycznych, dyplomatycznych i gospodarczych - oświadczył amerykański generał.
Myers z wielkim uznaniem wyrażał się o wkładzie NATO w kampanię iracką, podkreślając, iż będzie on polegał na "zaspokojeniu podstawowej potrzeby, jaką jest przygotowywanie kadr wyższego szczebla dla sił bezpieczeństwa" (irackich).
Najwyższy przedstawiciel armii amerykańskiej wyraził przekonanie, że w styczniu przyszłego roku, kiedy w Iraku będą się odbywały wybory, zostaną zapewnione warunki bezpieczeństwa. Jednak rebelianci są niezmordowani, stosują totalne zastraszanie i wykazują całkowity brak sumienia - powiedział Myers.
Wielu z ich przywódców zginęło lub zostało schwytanych - mówił gen. Myers. Sądzę, że odkryliśmy podczas ofensywy w Faludży jedną z ich głównych baz, i stanie się tak jak z Saddamem: któregoś dnia dobierzemy się do nich - oświadczył.
Myers jest przekonany, że w Iraku będzie więcej przemocy przed samymi wyborami niż po nich. Ostrzegł też przed ewentualną ingerencją takich krajów, jak Syria i Iran. Iran eksportuje terroryzm i wiemy, że będzie się starał wpłynąć na wydarzenia w Iraku - powiedział.