Po śmierć bez trzymanki
Od początku wakacji każdego dnia do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie trafia kilkoro dzieci z urazami odniesionymi na skutek upadku z roweru. Najpoważniejsze i najpowszechniejsze - urazy głowy, dla dwójki dzieci skończyły się śmiercią. Rowerzyści stanowią podczas wakacji największą grupę pacjentów dziecięcych oddziałów chirurgicznych w całym regionie. Lekarze alarmują - gdyby dzieci jeździły w kaskach, tragedii byłoby znacznie mniej.
11.08.2003 10:13
- W ciągu ostatniego miesiąca z powodu urazów głowy odniesionych na skutek upadku z roweru zmarło na naszym oddziale dwoje dzieci. Każdego dnia przyjmujemy kilkoro rowerzystów, w tym wiele dzieci, które przyjechały do nas na wakacje. Na szczęście większość z nich może opuścić szpital po dwu-, trzydniowej obserwacji, ale np. teraz mamy na oddziale kilkoro dzieci z ciężkimi urazami. Od lat apelujemy, by dzieci jeździły na rowerach w kaskach, ale nie daje to żadnego skutku, a tragedii jest coraz więcej - powiedział nam dr Stanisław Kwiatkowski, ordynator oddziału neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu.
Upadek z roweru może się też zakończyć trwałym kalectwem. Dla chirurgów dziecięcych dwie najbardziej pracowite pory to lato i okres ferii zimowych - czas rowerzystów i narciarzy.
- Na nartach jednak coraz więcej dzieci jeździ w kaskach. Choć statystycznie nie widać poprawy, bo przy takim zabezpieczeniu dzieci są mniej ostrożne, częściej się wywracają, skutki tych wypadków są znacznie mniej groźne - podkreśla dr Kwiatkowski.
Kiedyś lekarze mieli też sporo problemów z małymi amatorami jazdy konnej. Jednak od pewnego czasu żadna szanująca się szkoła jazdy nie pozwoli dziecku wsiąść na konia bez kasku lub przynajmniej specjalnie wzmocnionego toczka.
Mali rowerzyści są też najliczniejszą grupą pacjentów w innych szpitalach regionu.
- W ciągu tygodnia przyjmujemy przynajmniej kilkoro dzieci po wypadkach rowerowych. Natomiast w tym roku jest na razie znacznie mniej dzieci poszkodowanych przy pracach polowych. Ale może jeszcze nie pora na te najbardziej niebezpieczne dla nich prace - powiedział nam chirurg dziecięcy ze Szpitala im. św. Łukasza w Tarnowie.
Policja także chciałaby uzbroić małych rowerzystów w kaski.
JGH