Po siedmiu latach odnaleziono plecak zaginionego Grzegorza Mańkiewicza
Siedem lat temu zaginął Grzegorz Mańkiewicz z Woli Radziszowskiej koło Skawiny. Według policjantów z Archiwum X, którzy wciąż badają sprawę, chłopak został zamordowany. Śledczy już dawno wykluczyli możliwość nieszczęśliwego wypadku czy samobójstwa.
Policjanci z Archiwum X, którzy badają sprawę zaginionego siedem lat temu chłopaka, są przekonani, że Grzegorz Mańkiewicz z Woli Radziszowskiej koło Skawiny został zamordowany. Wykluczyli hipotezy samobójstwa i nieszczęśliwego wypadku. Teraz szukają mordercy. Możliwe, że pomoże im w tym badanie śladów na plecaku chłopaka, który nieoczekiwanie odnalazł się po latach.
Wszyscy, którzy znali zaginionego wspominają go jako miłego, dobrego młodzieńca. Całe życie miał pod górkę - najpierw zmarł jego ojca i wychowywany był tylko przez mamę, w domu bieda, w końcu w 2007 r. trafił do domu dziecka w Krakowie.
Matki chłopaka po prostu nie było stać na utrzymanie synów, bo Grzegorz miał jeszcze młodszego brata. Umieszczony w domu dziecka tęsknił za rodziną. Gdy tylko mógł załatwiał przepustki, by odwiedzić dom. Na początku jednodniowe, potem weekendowe, kiedy mógł spędzić z mamą i bratem więcej czasu.
Bardzo chciał pomagać mamie finansowo. Jak często tylko mógł brał udział w zbiórkach w hipermarketach. Wtedy wychowankowie domów dziecka dostają część zebranych środków – Grzegorz każdy zarobiony grosz oddawał rodzinie. Gdy był w domu dorabiał u cioci w sąsiedniej wsi.
To tam widziano chłopaka po raz ostatni. Do domu cioci szedł zawsze kilka kilometrów pieszo. 20 maja 2007 r. wyszedł do pracy tuż po godz. 8:00, gdzie był do godz. 13:00. Ubrany był w czarny T-shirt z napisem "puma", szare bojówki długości 3/4. Ze sobą miał też brązowy plecak i stary telefon nokia, sklejony brązową taśmą.
Gdy nie wrócił do domu, mama zgłosiła się na policję. Akcja poszukiwawcza nie przyniosła jednak efektów, mimo że dokładnie przeczesany został cały teren, m.in. okoliczne lasy. Tam śledczy znaleźli spalone kości, jednak nie można określić czy były ludzkie, czy zwierzęce. W ciągu przesłuchań całej rodziny i znajomych policjanci też nie wpadli na żaden trop. Do dziś ciała Grzegorza nie znaleziono.
Rodzina chłopaka ma działkę, która leży na trasie, jaką feralnego dnia pokonywał. To tam, zupełnie niespodziewanie, odnaleziono plecak zaginionego. Działka stała nieodwiedzana, cała zarośnięta, a brązowy plecak został znaleziony właśnie przy koszeniu trawy.
Kryminolodzy badają go teraz pod kątem wszelkich śladów daktyloskopijnych, biologicznych czy jakichkolwiek innych, które pomogłyby policjantom odnaleźć ciało. Jeśli uda się im cokolwiek znaleźć, śledztwo zostanie oficjalnie wznowione.