Po referendum - rozczarowanie czy nadzieja?
Wynik referendum, w którym Francuzi odrzucili
konstytucję Unii Europejskiej, to dla zwycięskiego obozu "nie"
głos nadziei, zaś dla przegranego obozu "tak" - wielkie
rozczarowanie.
30.05.2005 | aktual.: 30.05.2005 06:51
Zdaniem jednego z liderów kampanii "nie", socjalisty Henri Emmanuellego, Francuzi nie kierowali się strachem przed jednoczącą się Europą, ale oddali "głos nadziei" na zmiany, jakie wywoła odrzucenie konstytucji.
Szefowa komunistów Marie-George Buffer uznała wynik "nie" za historyczny przełom w stosunku Francuzów wobec wspólnej Europy.
Prawicowy antyeuropejski przywódca Philippe de Villiers, który także namawiał do głosowania "nie", uważa, że referendum ujawniło "poważny kryzys polityczny" we Francji, który polega na oddaleniu rządzących od społeczeństwa. De Villiers zażądał dymisji prezydenta Jacquesa Chiraca albo rozwiązania parlamentu.
Do tego apelu przyłączył się przywódca skrajnej prawicy Jean- Marie Le Pen, sobie z kolei przypisując zasługę zwycięstwa "nie".
Kolejny lider kampanii "nie" Jean-Pierre Chevenement nazwał wynik głosowania cudownym zwycięstwem, z którego francuski naród może być dumny.
Premier Jean-Pierre Raffarin powiedział, że jest głęboko rozczarowany, ale "przyjmuje do wiadomości" decyzję Francuzów.
Minister obrony z rządzącej centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) Michele Alliot-Marie uznała, że "nie" jest "porażką Francji i porażką Europy".
Czeka nas trudny okres - powiedział lider UMP Nicolas Sarkozy i wezwał do zachowania zimnej krwi i energicznego działania.
To powód do prawdziwego rozczarowania - oświadczył z kolei minister spraw zagranicznych Michel Barnier, którego zdaniem zwycięstwo "nie" jest trudnym testem dla Francji. Powiedział, że dla elit rządzących decyzja społeczeństwa oznacza konieczność głębokich zmian i przewartościowań.
Jack Lang, który prowadził kampanię "tak" socjalistów, ocenił, że "sytuacja jest poważna". Jego zdaniem Francuzi odrzucili konstytucję, gdyż mają dość rządów prezydenta Jacquesa Chiraca, "co może być zrozumiałe", "ale niestety to Europa padła tego ofiarą".
Minister zdrowia Philippe Douste-Blazy uważa, że w wyniku zwycięstwa "nie" osłabiona została pozycja Francji. Teraz trzeba nam pojednania Francuzów - dodał.
Socjalistyczny deputowany Pierre Moscovici powiedział, że po francuskim referendum mamy do czynienia z kryzysem zarazem europejskim, jak i wewnętrznym politycznym, kryzysem władzy.
Michał Kot