PO nie musi przejmować się obywatelami...
Z najnowszego sondażu dla Wirtualnej Polski wynika, że bardzo niewiele z niego wynika. Notowania prezydenta, premiera, rządu partii i Sejmu są od wielu tygodni na niezmienionym poziomie. Kiedy się zmienią? Jeśli w ogóle się zmienią?
Kiedyś się zmienią, ale wątpliwe, by nastąpiło to przed jesienią. Najpierw dlaczego są jakie są. Otóż PiS po ostatnich wyborach stracił kilka procent poparcia. To wyborcy, którzy balansowali między PiS a PO, a w których zwyciężył efekt band-wagon, efekt trzymania z silniejszym. W tzw. międzyczasie pełnej dezintegracji uległo to coś, co nazywane jest w Polsce lewicą. PO dostała więc powyborczą premię nadgryzając i partię z prawa i z lewa. Siłą partii rządzącej jest bezalternatywność, a w każdym razie brak alternatyw, które społeczeństwo uznawałoby za satysfakcjonujące.
Ciekawe czy oznacza to, że Platforma będzie pierwszą partią po 1989 roku roku sprawującą władzę przez dwie kadencje. Jest to możliwe o tyle, że partie są u nas najczęściej silne nie swoją siła, lecz słabością przeciwników. A że słabość przeciwników PO jest teraz wyjątkowa, to i siła PO jest wyjątkowa. Niestety jest to wyłącznie siła w kategoriach polityczno - partyjnych. Niewiele wskazuje bowiem na to, że owa siła przekłada się w jakikolwiek realny sposób na siłę rządzenia czy głębokość wizji.
Krótko mówiąc PiS z jednej strony, a słaniająca się na nogach lewica z drugiej strony, odpowiadają za słabość władzy. Tak, czym słabsza opozycja tym słabsza władza. Ponieważ opozycja zajęta jest ostatnio głównie sobą, to i władza nie musi się specjalnie zajmować krajem, nie musi się też specjalnie przejmować ewentualnymi problemami, bo ich ewentualność wydaje się coraz bardziej abstrakcyjna.
Można więc dojść do wniosku, że pojawiające się od miesięcy sondaże mają dla władzy efekt demoralizujący. Im bardziej obywatele popierają partię rządzącą, tym mniej partia rządząca musi się przejmować obywatelami.
Idąc dalej, im mniej partia rządząca przejmuje się obywatelami, tym bardziej ignoruje ich perspektywiczne interesy. Podsumowując, im bardziej ludzie popierają Platformę, tym bardziej prawdopodobne jest, że jej rządami będą głęboko zawiedzeni. Tak jak w przypadku PiS więc ludzie nie chcieli władzy, więc nie mogli się na władzy zawieść, tak w przypadku PO ludzie popierają władzę, tym większego doznają zawodu.
Chyba, że wkroczyliśmy w epokę, w której ludzie nie mogą się zawieść z powodu działań albo zaniechań władzy, ponieważ niczego już od władzy nie oczekują. Byłoby to wielkie zwycięstwo naszej klasy politycznej. Tak bardzo dali się ludziom we znaki, że ludzie pragną tylko, by władza zeszła im z pleców. Tyle, że jak zejdzie do końca, to ludzie jej tego nie wybaczą.
Czekamy więc na kolejne sondaże, wiedząc, że przynajmniej do jesieni nic z nich nowego nie będzie wynikało.
Tomasz Lis specjalnie dla Wirtualnej Polski