Po "Langenorcie" zostały postępowania prokuratorskie
Pięć postępowań prowadzi prokuratura w Pucku m.in. w związku z incydentami związanymi z pobytem w Polsce holenderskiego statku-kliniki aborcyjnej "Langenort". Kilka postępowań prowadzi też policja. Jednostka po dwóch tygodniach opuściła Polskę.
04.07.2003 | aktual.: 04.07.2003 18:58
Według szefa Prokuratury Rejonowej w Pucku Witolda Niesiołowskiego, postępowaniem głównym jest śledztwo ws. przechowywania na terytorium Polski tabletek wczesnoporonnych w celu wprowadzenia ich do obrotu oraz wprowadzenia do obrotu środków, które nie są dopuszczone na terytorium naszego kraju. Związane ono jest z doniesieniem złożonym przez posła LPR, Romana Giertycha.
Według Niesiołowskiego, na razie nie można mówić o stawianiu zarzutów Holenderkom. "Nie przesądzam, że będą w tej sprawie stawiane zarzuty, to jest hipoteza czysto teoretyczna. (...) Gdyby do tego doszło, instrumentem, który mógłby zostać wykorzystany do doprowadzenia do stawiennictwa w Polsce, mógłby być list gończy" - powiedział. Zaznaczył, że w tej chwili są to rozważania teoretyczne.
Dotychczas w związku z tym śledztwem w charakterze świadków przesłuchano kilkanaście osób - załogę "Langenorta" i polskie feministki. Będą także przesłuchiwane uczestniczki rejsów na "Langenorcie", który wypływał poza polskie wody terytorialne.
W puckiej prokuraturze prowadzone są także cztery śledztwa po doniesieniach składanych przez zwolenników i przeciwników aborcji. Dotyczą one gróźb karalnych.
Kilka postępowań w związku z wykroczeniami prowadzi też policja. Ustala m.in., kto rzucał jajkami w czwartek w feministki w porcie we Władysławowie.