ŚwiatPo incydencie w Łucku MSW czeka na wyjaśnienia BOR

Po incydencie w Łucku MSW czeka na wyjaśnienia BOR

Po tym, jak prezydent Bronisław Komorowski został zaatakowany jajkiem na Ukrainie, MSW czeka na szczegółowe wyjaśnienia BOR - poinformował p.o. rzecznika prasowego resortu Piotr Majcher.

Po incydencie w Łucku MSW czeka na wyjaśnienia BOR
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

15.07.2013 | aktual.: 15.07.2013 14:13

Komorowski był na Ukrainie w związku 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej. Gdy w prezydent zatrzymał się przed katedrą w Łucku, by przywitać się z ludźmi, młody człowiek rozbił jajko na jego ramieniu.

- Czekamy teraz na szczegółowe wyjaśnienia ze strony Biura Ochrony Rządu - powiedział w poniedziałek Majcher pytany o to wydarzenie. Jak dodał raport ma trafić do nadzorującego BOR wiceszefa MSW Marcina Jabłońskiego.

Biuro zapewnia, że dokładnie przyjrzy się zajściu. - Każdorazowo taki incydent wiąże się z dogłębną analizą i postępowaniem wyjaśniającym. Musimy rozpoznać wszelkie okoliczności, chociażby po to, aby być mądrzejsi w przyszłości - powiedział Grzegorz Bilski z BOR.

Prezydencki minister Jaromir Sokołowski powiedział w poniedziałek w TVN24, że Bronisław Komorowski "jest zainteresowany tym, aby ta sprawa została wyjaśniona". "Ale równocześnie podkreśla, że cały czas czuł się bezpieczny i że nie miał poczucia istotnego zagrożenia". Minister apelował jednak, by nie zapominać "o sensie i znaczeniu tej wizyty".

- To jest kwestia służb i służby się tym zajmują, niedobrze byłoby gdybyśmy z tego incydentu zrobili pryzmat, przez który patrzylibyśmy na proces pojednania polsko-ukraińskiego i przede wszystkim bardzo ważną wizytę prezydenta w Łucku i Kisielinie - powiedział Sokołowski. Minister ocenił, że "msza pojednania", jaka odbyła się w katedrze w Łucku, była "bardzo ważnym, kolejnym krokiem na drodze do pełnego pojednania".

Nieoficjalnie funkcjonariusze Biura wskazują na odpowiedzialność raczej strony ukraińskiej. To ona bowiem odpowiadała za całokształt zabezpieczenia wizyty, podczas gdy polskie służby ograniczały się do działania w najbliższym otoczeniu prezydenta. - Takie osoby, jak ten młody człowiek w Łucku, nie powinny znaleźć się w otoczeniu prezydenta. Powinien on zostać zidentyfikowany wcześniej przez służby ukraińskie. Tymczasem na materiałach wideo widać obniżoną koncentrację ukraińskich funkcjonariuszy, którzy bardziej byli zaaferowani osobą prezydenta niż pracą i obserwacją tłumu - powiedział, pragnący zachować anonimowość, oficer BOR.

Szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek powiedziała, że wyjaśnienie incydentu, do jakiego doszło w Łucku, leży po stronie ukraińskich służb porządkowych.

Sam Komorowski pytany przez dziennikarzy o incydent odparł, że nie ma czego komentować. - Też słyszałem, że podobno coś takiego miało miejsce - powiedział.

Ukraińskie MSW poinformowało, że zatrzymano 21-letniego mieszkańca Zaporoża, który w Łucku ubrudził jajkiem marynarkę Komorowskiego; jeszcze tego samego dnia został zwolniony. Wszczęto przeciwko niemu postępowanie karne z paragrafu mówiącego o chuligaństwie. Obwodowy (wojewódzki) zarządu MSW wydał oświadczenie z informacją, że incydent wydarzył się, gdy Komorowski rozmawiał z wiernymi po mszy w katedrze pod wezwaniem Apostołów Piotra i Pawła. "Młody człowiek z tłumu poklepał Komorowskiego po ramieniu ręką, w której trzymał rozgniecione jajko" - napisano w oświadczeniu.

Wizyta prezydenta na Ukrainie była związana z przypadającą w tym roku 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej, w wyniku której w latach 1943-1945 oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii, wspierane przez miejscową ludność ukraińską, zamordowały ok. 100 tys. Polaków.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (140)