"PO chce nam związać ręce"
O swoich obecnych zadaniach, ocenie działań
Platformy Obywatelskiej i sporach o sejmowe Prezydium mówi w
rozmowie opublikowanej przez "Nasz Dziennik" marszałek Sejmu Marek
Jurek.
Sądzi on, że jako marszałek może odegrać pewną rolę w budowaniu porozumienia wokół gabinetu kierowanego przez Kazimierza Marcinkiewicza. - Chodzi o to, żeby miał on poparcie większości parlamentarnej, żeby ugrupowania, które chcą go poprzeć, porozumiały się - wyjaśnia.
Na pytanie, dlaczego PO nie chce wejść do rządu, Marek Jurek odpowiada: - Myślę, że Platforma nie może pogodzić się z sytuacja, w której musi wyciągać realistyczne wnioski z mandatu społecznego, który otrzymała. On jest dość silny, ale słabszy niż PiS. Wygraliśmy wyraźnie, ale nie miażdżąco i dlatego została z naszej strony wysunięta propozycja rządu zrównoważonego.
Według Marka Jurka Platforma uznała, że w pewnych dziedzinach lepiej stać się cenzorem rządu, który uniemożliwia lub utrudnia realizację najbardziej istotnych elementów programu Prawa i Sprawiedliwości. Najbliższe dni wyjaśnią intencje Platformy.
Nie jest tak, jak twierdzą politycy PO, że w Sejmie powstała większość oparta na współpracy PiS z Samoobroną - uważa Marek Jurek. Jego zdaniem mówienie o tym ma ukryć fakt, że jedynym ugrupowaniem nastawionym na współpracę z PO jest PiS.
W ocenie marszałka Sejmu wysuwanie postulatu usunięcia z Prezydium Sejmu wicemarszałka Andrzeja Leppera mija się z regułami dobrej współpracy parlamentarnej. Podkreśla, że po raz pierwszy w historii polskiego parlamentaryzmu w prezydium są reprezentowane wszystkie partie, które znalazły się w parlamencie.
- Warto spróbować. Może się okazać, że spowoduje to bardziej harmonijną pracę Sejmu. Skoro podjęliśmy tę próbę, powinniśmy być konsekwentni - mówi Marek Jurek. (PAP)