PO będzie się domagało od Kurskiego ponad 6 mln zł
Platforma Obywatelska i Donald Tusk złożą zawiadomienie o
podejrzeniu popełnienia przestępstwa i zniesławienie przez posła PiS Jacka Kurskiego, w związku z jego wypowiedzią na temat rzekomego
finansowania przez PZU billboardów Donalda Tuska w kampanii
prezydenckiej. PO będzie domagać się 6,4 mln zł odszkodowania od Jacka Kurskiego - dowiedziała się Wirtualna Polska od szefa pionu medialnego kampanii wyborczej Tuska, posła PO Sławomira Nowaka.
14.06.2006 | aktual.: 14.06.2006 13:40
Nowak w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdził, iż PO nie interesuje to, czy Jacek Kurski zapłaci za swoje kłamliwe wypowiedzi "z własnej kieszeni", czy zrobi to klub PiS. Ewentualne odszkodowanie PO zamierza przeznaczyć na cele charytatywne.
6 milionów 400 tysięcy złotych to tyle, ile wydał PiS na outdoorową kampanię przed wyborami prezydenckimi.
"W związku z wczorajszymi wypowiedziami posła PiS Jacka Kurskiego, według którego PZU pośrednio finansowało billboardy w kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej, oświadczamy że insynuacje te mają charakter oszczerczy i są całkowicie nieprawdziwe" – takie oświadczenie zamieściło Biuro Prasowe Klubu Parlamentarnego PO na stronie internetowej.
"Platforma Obywatelska nigdy nie była wspomagana przez PZU S.A. Insynuacje wyrażone przez Jacka Kurskiego uważamy za poważne pomówienie. Takie wypowiedzi muszą spotkać się z naszym zdecydowanym działaniem. Zarówno w stosunku do PO, i jak Donalda Tuska mają one charakter zniesławiający w oczach opinii publicznej i narażają na utratę zaufania potrzebnego do sprawowania funkcji publicznych. Naszym zdaniem, doszło w tym przypadku do popełnienia przestępstwa z art. 212 Kodeksu Karnego - zniesławienia, jak i naruszenia dóbr osobistych. W związku z tym Platforma Obywatelska i Donald Tusk złożą w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa oraz pozwy cywilne do sądu powszechnego" - czytamy dalej w oświadczeniu Biura.
Na stronie Prawa i Sprawiedliwości do godziny 11.00 nie pojawiło się oficjalne oświadczenie w tej sprawie.
We wtorek w programie „Teraz my” Jacek Kurski oskarżył sztab wyborczy PO, syna Andrzeja Olechowskiego oraz PZU o celowe doprowadzenie do sytuacji, w której sztab wyborczy mógł za bezcen pozyskać miejsce na billboardach. W programie TVN "Teraz my" Kurski powiedział, że kampanię billboardową Donalda Tuska sfinansowało PZU. Jak tłumaczył, PZU wykupiło za 50 milionów złotych kampanię "Stop piratom drogowym". Według Kurskiego, w międzyczasie słowo "piratom drogowym" zastąpiono "Stop wariatom drogowym" i z PZU poszedł sygnał od biura zarządu do Stowarzyszenia Psychiatrów Polskich, że to jest skandal i warto by wokół tego zrobić dym.
Jak tłumaczył Kurski, PZU wycofało się z tej akcji, ale billboardy były opłacone za kilkadziesiąt milionów złotych. Według niego, billboardy te sprzedano za 3% wartości pewnej firmie, a firmy PR-owskie z PZU bardzo często są związane z synem pana Andrzeja Olechowskiego - Rafałem Olechowskim. Jako przykład takich firm wymienił Kurski - Doug Faber Family i Just.
Firma związana z synem Andrzeja Olechowskiego rozejrzała się dyskretnie po rynku i zjawiła się taka partia Platforma Obywatelska, która za 3% wartości kupiła billboardy opłacone przez PZU, przez wszystkich państwa - tłumaczył Kurski.
Jacek Kurski powoływał się na rozmowy z pracownikami PZU. Dodał, że PO celowo wywołało zamieszanie wokół nowego prezesa PZU Jaromira Netzla żeby przykryć aferę, w którą zamieszana jest Platforma.
Szef pionu medialnego kampanii wyborczej Tuska, poseł PO Sławomir Nowak zarzuty Kurskiego nazwał "wierutną bzdurą". Nowak podkreślił, że Kurski jest znany "jako konfabulant i oszczerca". Szef medialnej części kampanii Tuska podkreślił, że kampania "Stop wariatom drogowym", o której mówił poseł PiS, była realizowana przez inne firmy niż te, z których usług korzystała PO.
Poseł podkreślił, że Platforma wyłaniała firmy, z którymi współpracowała w kampanii, w drodze konkursów ofert.
Poseł podkreślił, że Platforma wyłaniała firmy, z którymi współpracowała w kampanii, w drodze konkursów ofert. Cały kręgosłup kampanii outdoorowej zbudowany był na nośnikach firmy Newsoutdoor, która nie miała nic wspólnego z kampanią PZU - zapewnił poseł PO. Ponadto, jak mówił, Platforma współpracowała z jeszcze jedną firmą - Clear Channel.
Nowak podkreślił, że PO, realizując kampanię medialną Tuska, nie współpracowała z firmą syna Andrzeja Olechowskiego.
Inny poseł Platformy Mirosław Drzewiecki oświadczył w Radiu TOK FM, że syn Olechowskiego "niczego w kampanii (Tuska) nie robił". Jak powiedział, PO nie dostała za 3% wartości żadnych billboardów, a ceny billboardów PO były takie same, jak ceny billboardów PiS, czyli rynkowe.
Według Nowaka, Kurski przedstawiając informacje na temat domniemanego finansowania przez PZU kampanii Tuska, chce odwrócić uwagę od "nominacji swojego kolegi Jaromira Netzla na prezesa PZU i całej afery wokół tego wywołanej".
Finansowanie kampanii prezydenckiej monitorowały Fundacja im. Stefana Batorego i Instytut Spraw Publicznych. W wydanym w maju raporcie z monitoringu przedstawiono m.in. uwagi do sprawozdań komitetów wyborczych poszczególnych kandydatów na prezydenta.
W zastrzeżeniach do sprawozdania komitetu Tuska nie ma mowy o kampanii billboardowej.
Adam Sawicki z Fundacji Batorego, współautor raportu powiedział, że w czasie monitorowania kampanii prezydenckiej do Fundacji dotarły pogłoski, że komitet Tuska umieszczał plakaty wyborcze na powierzchniach odstępowanych przez firmy, które zrezygnowały z własnych kampanii reklamowych.
Monitorujący kampanię postanowili to sprawdzić.
W ramach monitoringu wolontariusze spisali kilkaset billboardów różnych kandydatów - z podaniem m.in. ich lokalizacji i firmy- właściciela danej przestrzeni reklamowej.
Żeby zweryfikować te plotki zwróciliśmy się do czterech największych firm outdoorowych, które obsługiwały kampanię, z losowo wybranymi numerami stu billboardów z pytaniem, kto wykupił daną powierzchnię reklamową. Dostaliśmy odpowiedź tylko od jednej firmy, która stwierdziła, że nie może nam udzielić takich informacji ze względu na tajemnicę handlową. Jako Fundacja nie byliśmy w stanie w inny sposób zweryfikować tych pogłosek, musielibyśmy być instytucją śledczą - powiedział Sawicki.
Monitoring - dodał Sawicki - był wspierany przez dom mediowy, który udostępnił informacje dotyczące m.in. kampanii billboardowej kandydatów na prezydenta. Z uzyskanych danych wynikało, że koszty kampanii billboardowej Tuska i Lecha Kaczyńskiego były porównywalne.
Tymczasem ze sprawozdań finansowych obu komitetów wynika, że Tusk wydał na kampanię billboardową (druk i ekspozycja) 7,7 mln złotych, a Lech Kaczyński - 5,8 mln złotych. U Tuska koszty ekspozycji były wyższe niż u Lech Kaczyńskiego, odwrotnie niż koszty druku - ustaliła Fundacja Batorego.