PO: apel Kaczyńskiego bez spotkania - niepoważny
Politycy PO uważają, że apel PiS o podpisanie "deklaracji łódzkiej" przeciw przemocy w życiu publicznym - w sytuacji, gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński odmawia spotkania z prezydentem Bronisławem Komorowskim - jest niepoważny. Według PO, prezydent i prezes PiS razem powinni stworzyć taki dokument.
22.10.2010 | aktual.: 22.10.2010 12:54
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przestawił prezydentowi przygotowaną przez PiS "deklarację łódzką" przeciw przemocy w życiu publicznym. Deklarację podpisał prezes PiS. Kaczyński podkreślał na konferencji prasowej w Sejmie, że deklaracja "jest zobowiązaniem do nie posługiwania się w życiu publicznym sformułowaniami obraźliwymi, bez których można w polskim języku wyrazić nawet najbardziej krytyczny pogląd".
- Prezes Kaczyński powinien się spotkać i porozmawiać z prezydentem i wtedy może udałoby się doprowadzić do wspólnego stworzenia dokumentu, który obaj by podpisali. Wysyłanie listów bez spotkania wydaje się niepoważne - powiedział rzecznik klubu Platformy Krzysztof Tyszkiewicz.
Podkreślił jednocześnie, że każdy apel przeciw przemocy i nienawiści będzie przyjmowany przez Platformę pozytywnie. Jak zastrzegł, oczywiście pod warunkiem, że w takim apelu nie będzie agresji wobec Platformy. - Wszyscy powinniśmy się uspokoić i powściągnąć emocje - apelował rzecznik klubu PO.
- Prezes Kaczyński sam dał świadectwo tego, jak chce współpracować, nie przyjeżdżając w czwartek do prezydenta, który zaproponował rozmowę w sprawie obniżenia poziomu konfliktu oraz wydarzeń w Łodzi. Kaczyński swoimi wypowiedziami pokazuje niestety, że ciągle jest rozemocjonowany i ta agresja ciągle jest obecna w życiu publicznym - ocenił Tyszkiewicz.
Wiceszef klubu PO Rafał Grupiński podkreślił, że Platforma na pewno nie jest partią, która narzuca język agresji, wykluczenia w debacie publicznej. - Jesteśmy stroną reaktywną, która podejmuje polemikę tylko dlatego, że musimy bronić idei, bronić naszych wyborców, odpowiadać na zarzuty, które są nam stawiane - ocenił.
Jak dodał, "trzeba patrzeć, skąd bije źródło konfliktów". - Nie my byliśmy stroną inicjującą język agresji, ani nie jesteśmy tymi, którzy chcą się w ten język za bardzo wpisywać. Zależy nam na tym, aby języka agresji nie było - podkreślił Grupiński.
Jego zdaniem, zamiast wystosowywania jednostronnych deklaracji, Kaczyński powinien przyjąć zaproszenie do prezydenta i wspólnie z Komorowskim podjąć jakąś próbę zmiany języka w życiu publicznym. - Jednostronne deklaracje i ustawianie się w roli pokrzywdzonego niewiele dają - podkreślił Grupiński.
- Więcej refleksji nad sobą i mniej apeli do innych. To będzie lepsze dla całości sprawy - zaapelował Grupiński do prezesa PiS.