Płynęli 3 dni i noce, by uciec z Libii
Na włoską wyspę Lampedusa przypłynęła kolejna łódź z uchodźcami z Afryki Północnej, wstrząsanej rewoltami. Uchodźcy płynęli 3 dni i 3 noce z Libii. Lampedusa przeżywa prawdziwe oblężenie, w ostatnich miesiącach przybyło tam ponad 30 tysięcy osób.
Specjalna wysłanniczka Polskiego Radia była świadkiem, gdy stara, zniszczona łódź z prawie 200 imigrantami na pokładzie przypłynęło do portu. Gdy już dotarli, byli wygłodzeni i odwodnieni, ale chcieli jak najszybciej znaleźć się na suchym lądzie.
Żaden z imigrantów nie miał siły rozmawiać, kilkunastu nie mogło w ogóle wstać, pomagali im włoscy żołnierze, a w porcie czekali na nich lekarze. - Są w złym stanie, jesteśmy więc tu po to, by im pomóc - powiedziała Karelina Tuan z organizacji Lekarze bez Granic.
Zaraz po przypłynięciu wszyscy zostali rozwiezieni do niewielkiego obozu na Lampedusie. - Tu jest miejsce dla około ośmiuset osób, ale to nie jest miejsce, gdzie mogą dłużej przebywać. Była sytuacja, kiedy na wyspie było około 6-7 tysięcy imigrantów, wtedy sytuacja była dramatyczna - podkreśliła Izabella Cooper, rzeczniczka unijnej Agencji do Spraw Granic Frontex.
Imigrantów w pewnym momencie było więc tylu, ilu mieszkańców na wyspie. Dlatego uchodźcy są rozwożeni do obozów na terenie Włoch. Władze w Rzymie od kilku miesięcy apelują do Unii Europejskiej o pomoc. Chcą, by kraje członkowskie przyjęły część imigrantów do siebie, te jednak na razie nie są chętne do pomocy .
Beata Płomecka