Platforma w tarapatach! Czy się podniesie?
Platforma znalazła się na rozdrożu największym od 2007 roku. Rząd, który tworzy jest w przededniu uchwalenia najważniejszych ustaw dotyczących systemu emerytalnego, a coraz bardziej widoczny staje się spór z koalicjantem. Do tego, od grudnia Platforma systematycznie traci poparcie i to nie z powodu ataków opozycji a własnych potknięć.
Przeczytaj też: Omówienie wyników sondażu - Rekordowy spadek poparcia dla Tuska i jego rządu Komentarz Janiny Paradowskiej - Totalny chaos! Rząd nie panuje nad sytuacją, a może...
Rząd nie ma inicjatywy i musi reagować na bieżące wydarzenia, nawet takie jak np. konflikt w prokuraturze, na który ma niewielki wpływ. Pacjenci, lekarze, aptekarze, prokuratorzy, hakerzy i internauci można powiedzieć, że od świąt Platforma porusza się od kryzysu do kryzysu. Tak było z kwestią refundacji. Fundamentalnym powodem krytyki rządu był sposób wprowadzania nowych rozwiązań i ich niedopracowanie. To doprowadziło do konieczności podejmowania doraźnych decyzji, pospiesznej łataniny, co wykorzystali lekarze eskalując żądania. Wojna o internet również kompletnie zaskoczyła rząd, co nie świadczy najlepiej o zdolności przewidywania rządowych strategów. Z góry można było przewidzieć, że nie uda się próba przeforsowania po cichu umowy, którą internauci, a więc środowisko najbardziej aktywne i łatwe do zmobilizowania uzna za wymierzoną w siebie.
Sprawa refundacji czy ACTA pokazują pewność siebie ministrów, która nie znajduje potem pokrycia w faktach, tak jakby Platforma dalej śniła po wyborczym wieczorze i uznawała, że dystans do opozycji jest tak duży, że z każdym problemem, który się pojawi poradzi sobie bez trudu. Paradoksalnie za parawanem bieżących wydarzeń, które ogniskują na sobie uwagę mediów i opinii publicznej rząd konsekwentnie forsuje zapowiedzi z expose. Podniesienie składki rentowej dla pracodawców, waloryzacja kwotowa, składka zdrowotna dla rolników czy inne ustawy wychodzące z rządu w trybie ekspresowym przechodzą przez sejm i wchodzą w życie. W poprzedniej kadencji wprowadzenie każdego z tych rozwiązań oznaczałoby długą i męczącą batalię. A obecnie, jeśli rząd utrzyma takie tempo to realne jest spełnienie zapowiedzi premiera dotyczących reform strukturalnych.
Ale tu maszyneria może się zatrzeć, w najważniejszej sprawie: wydłużenia wieku emerytalnego widać spór z PSL. Ludowcy mają też własny pomysł na regułę wydatkową dla samorządów. Widać, że koalicja trzeszczy w stopniu niespotykanym w tamtej kadencji. A to wprowadzenie zmian strukturalnych jak zapowiadał premier jest głównym celem rządu w tej kadencji, bo ma zmienić położenie Polski. Wydłużenie wieku emerytalnego, czy nawet tak ograniczona jak w obecnej wersji rządowej reforma emerytur mundurowych, mają pomóc w długofalowym ustabilizowaniu finansów publicznych i jeśli nie zostaną wprowadzone, ucierpi wiarygodność Polski. Ale to będzie miało też konsekwencje polityczne. Zakwestionowanie tego celu to faktycznie zakwestionowanie sensu istnienia tego gabinetu. I jeśli premierowi nie uda się przeforsować zapowiadanych zmian, to w Platformie może zacząć się ostra wewnętrzna walka. Taki scenariusz może wydawać się mało realny, ale kto w 2002 roku przewidywał, że określany wówczas kanclerzem Leszek Miller w ciągu nieco
ponad roku zostanie wysadzony z siodła. A choć PO, jako partia czy sam premier notowania mają niezłe, to rząd wypada już bardzo słabo, 60% pytanych źle ocenia jego działania.
Sondaż dla Wirtualnej Polski pokazuje jednocześnie na rosnącą siłę lewicy, bo Ruch Palikota i SLD mają do spółki jedną czwartą poparcia, a jednocześnie PiS podgryzany przez Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry słabnie. Jednak opozycja, jako całość jest słaba. Ruch Palikota czy SLD wyglądają jakby ustawiły się w kolejce do wejścia do rządu w tej kadencji, a PiS czy SP w przyszłej. Charakterystyczne, że poza Smoleńskiem opozycja nie jest wstanie wykreować żadnych tematów debaty publicznej.
Widzimy raczej próby podłączania się polityków opozycyjnych partii do komentowania bieżących wydarzeń. A sam temat katastrofy smoleńskiej żyje w cieniu konfliktu PO-PiS i różnice w tym sporze są tak wielkie, że nie do pogodzenia. Do tego w ciągu kilku ostatnich lat PO z pomocą samej opozycji wypłukała partie opozycyjne z zaplecza merytorycznego. Były lewicowy minister Dariusz Rosati, jako szef komisji finansów publicznych z nominacji PO, czy były minister gospodarki z rządu PiS ekspert od rynku gazowego i energetycznego Piotr Woźniak, jako wiceminister środowiska świadczą zarówno o sile PO, jak i słabości opozycji.
Widać, że najmocniejsze poparcie na politycznej scenie ma prezydent, ale Bronisław Komorowski cieszy się nim dlatego, że stara się nie angażować w bieżące spory. Niewykluczone, że jeśli na scenie politycznej dojdzie do ostrego kryzysu, będzie musiał to zrobić.
Grzegorz Osiecki, publicysta "Dziennika-Gazety Prawnej" specjalnie dla Wirtualnej Polski