Platforma sprawdzi loty Beaty Szydło. Zabierała rodzinę na pokład?

Jak ustaliła WP, politycy Platformy będą chcieli dokładnie skontrolować loty wojskowym samolotem CASA byłej premier Beaty Szydło. Nieoficjalnie mówi się, że była szefowa rządu mogła, podobnie jak marszałek Sejmu Marek Kuchciński, zabierać na pokład bliskich, a także zaprzyjaźnionych duchownych.

Platforma sprawdzi loty Beaty Szydło. Zabierała rodzinę na pokład?
Źródło zdjęć: © East News | Rafał Oleksiewicz
Sylwester Ruszkiewicz

- Dotarły do mnie takie głosy. Wystąpiłem z pilną interwencją do ministerstwa obrony narodowej i z wnioskiem o uzyskanie informacji ws. wykazu pasażerów przewożonych przez ówczesną premier Beatę Szydło, a także obecnego premiera Mateusza Morawieckiego. Z CASY zrobiono luksusową linię lotniczą – mówi WP szef sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej, poseł PO Krzysztof Brejza.

Obraz
© Archiwum prywatne | archiwum prywatne

Nieoficjalnie sprawa ma dotyczyć przelotów wojskową CASĄ, ale także wojskowym śmigłowcem Sokół. A na pokładzie rządowych maszyn miałby się znaleźć mąż Edward Szydło, syn Tymoteusz, a także duchowni. - Wygląda na to, że z wojskowych maszyn zrobiono prywatną linię lotniczą dla oligarchii, która oderwała się od ziemi. I to dosłownie – dodaje Krzysztof Brejza.

Polityk kilkukrotnie w przeszłości pytał o loty wojskową CASĄ premier Beaty Szydło i pozostałych członków rządu. Pytali o to również inni posłowie opozycji. Ale do tej pory nigdy nie była poruszana kwestia pasażerów czy składu delegacji.

Jak wynika z odpowiedzi na interpelację Krzysztofa Truskolaskiego (PO-KO) udzielonej przez MON, Szydło w trakcie swojego urzędowania latała 77 razy wojskową maszyną.

Wśród wykazu lotów są m.in. podróże do Juraty (gdzie znajduje się wypoczynkowy ośrodek prezydencki), ale również do Krakowa (skąd była premier była odbierana przez funkcjonariuszy SOP i odwożona do domu). Jak informował resort, koszt godziny lotu tą wojskową maszyną to 21 577,65 zł. Uwzględniając, że loty miały status HEAD, koszt wzrasta dwukrotnie.

A przypomnijmy, że z wojskowej CASY korzystało bardzo wielu polityków rządu PiS. M.in. b. szef MON Antoni Macierewicz, obecny szef MON Mariusz Błaszczak, szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski, a także obecny wicepremier Jacek Sasin.

Dane, o które wystąpił polityk Platformy, dotyczą okresu od 1 stycznia 2016 do chwili obecnej. Czy resort dysponuje pełnymi danymi, tego nie wiadomo.

Według "Rzeczpospolitej” z dokumentacją sprzed marca 2018 r. może być kłopot. Podmiot, który realizował loty najważniejszych osób w państwie, czyli Baza Lotnictwa Transportowego, ma nie posiadać dokumentów sprzed tego okresu. Miały zostać zniszczone. – Oczywiście zapytaliśmy, dlaczego, na podstawie jakich przepisów? Okazało się, że taki okres przyjęto w dowództwie – mówił "Rzeczpospolitej” poseł PO Marcin Kierwiński.

Przypomnijmy, afera samolotowa wybuchła ponad dwa tygodnie temu i jej negatywnym bohaterem jest marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Codziennie pojawiają się nowe informacje, które stawiają drugą najważniejszą osobę w państwie w fatalnej sytuacji. A to nie zgadza się liczba lotów rządowymi samolotami, podawana przez Kancelarię Sejmu. A to okazuje się, że jednak żona marszałka leciała sama wojskową maszyną, choć wcześniej zaprzeczano takim informacjom. A to wychodzi na jaw, że marszałek latał nie tylko ze swoją najbliższą rodziną, ale również w towarzystwie polityków PiS i ich żon.

Dopiero po kilkunastu dniach od wybuchu afery polityk przeprosił za wykorzystywanie rządowych samolotów do podróży z rodziną.

- Mam świadomość, że opinia publiczna negatywnie ocenia takie postępowania, dlatego pragnę wszystkich, którzy poczuli się urażeni, przeprosić. Jednocześnie chciałbym zdecydowanie stwierdzić, że działałem zgodnie z prawem. Dane o tych lotach są dostępne w kilku instytucjach. Towarzyszenie mi przez członków rodziny nie podwyższało w żadnym przypadku kosztów lotów – mówił w poniedziałek w Sejmie. Jego zdaniem duża liczba lotów była związana z modelem pracy, który przyjął.

W przeprosiny marszałka nie wierzy poseł Brejza. – Wiarygodność zarówno marszałka Sejmu, jak i polityków z Kancelarii Sejmu, bowiem dyrektor jego biura Adam Grzegrzółka też jest politykiem, a nie urzędnikiem, jest zerowa. Jeżeli mówią, że coś jest, to znaczy, że tego nie ma. Jeżeli mówią, że tego nie ma, to za chwilę okaże się, że te dane gdzieś są. Będziemy podejmować wszelkie możliwe, prawne kroki, żeby opinia publiczna ujrzała prawdziwą twarz rządu PiS – ocenia Brejza.

Próbowaliśmy się skontaktować z byłym rzecznikiem rządu Rafałem Bochenkiem, ale odpisał nam, że nie może rozmawiać. Obecny rzecznik rządu Piotr Mueller na razie nie zareagował na prośbę o kontakt telefoniczny.

Z kolei ówczesna premier Beata Szydło tak tłumaczyła swoje loty wojskową maszyną: - Ja bardzo chętnie podróżowałabym normalnie środkami lokomocji publicznej, wsiadając do pociągu, przemieszczając się własnym samochodem, ale nie mogę tego robić dlatego, że jestem osobą chronioną - mówiła wówczas.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (338)