"Die Welt": Rosja może odebrać plany NATO jak pretekst do wojny
NATO przygotowuje nowe plany dla swojej wschodniej flanki. Mają one zostać przyjęte na zaczynającym się dzisiaj spotkaniu ministrów obrony krajów członkowskich. Mogą one jeszcze bardziej podsycić konflikt z Kremlem - ocenia niemiecki dziennik "Die Welt".
Analizy NATO wskazują na pilną potrzebę wzmocnienia południowo-wschodniej flanki sojuszu. Region Morza Czarnego ma być bowiem "szczególnie korzystną bramą" dla rosyjskich sił.
Wedle ostatnich doniesień w Rumunii miałoby stacjonować od 1000 do nawet 1200 żołnierzy pod francuskim dowództwem. Nie byłoby to jedyne zabezpieczenie. W najbliższej przyszłości żołnierze NATO zostaną rozmieszczeni także na Węgrzech, Słowacji i w Bułgarii, ale prawdopodobnie będą podlegać dowództwu odpowiednich narodowych sił zbrojnych. Ponadto do Bułgarii wysłano już teraz okręty i samoloty hiszpańskiej marynarki wojennej - wylicza "Die Welt".
Działania NATO przeciwieństwem rosyjskich postulatów
Niemiecka gazeta przypomina, że wzmacniana jest także obecność Sojuszu na wschodniej granicy. W ciągu najbliższych dni na Litwę wysłanych zostanie z Niemiec 350 dodatkowych żołnierzy, którzy wzmocnią tam wielonarodowy batalion bojowy liczący do 1200 żołnierzy. Mają oni stanowić podobnie jak wzmocnione w międzyczasie oddziały bojowe na Łotwie, w Estonii i w Polsce swoisty "drut bezpieczeństwa".
Zobacz też: Putinowi chce wywołać panikę? Specjalistka komentuje działania Europy Zachodniej
"Die Welt" zauważa, że podjęte przez NATO środki w Europie Południowo-Wschodniej są przeciwieństwem tego, czego Moskwa domagała się w grudniu w ramach tzw. gwarancji bezpieczeństwa. Nowa strategia Sojuszu może doprowadzić Moskwę do złości, ocenia dziennik. Eksperci obawiają się, że dla prezydenta Rosji Putina może to stać się nawet powodem do wojny - czytamy w dzienniku zza Odry.
Mimo napięć i wzajemnych zagrożeń szef NATO Jens Stoltenberg widzi jednak "powody do ostrożnego optymizmu". Uzasadnił to sygnałami z Moskwy, że należy nadal szukać dyplomatycznego rozwiązania.
Stoltenberg nie potwierdził jednak doniesień rosyjskiego ministerstwa obrony dotyczących domniemanego wycofania części wojsk znad ukraińskiej granicy. "Nie ma sygnałów o deeskalacji na miejscu lub redukcji wojsk. Wręcz przeciwnie, widzimy rozwój wojskowy, więcej oddziałów bojowych, więcej możliwości" - powiedział sekretarz generalny Sojuszu.