Plan Giertycha: zero wolności
Roman Giertych lubi odgrzewane kotlety.
Wrócił do pomysłu całkowitego zakazu aborcji a teraz chce
recydywy akcji "Małolat", czyli godziny policyjnej dla młodzieży -
pisze w "Gazecie Wyborczej" Ewa Siedlecka..
29.11.2006 | aktual.: 29.11.2006 11:11
Dziewięć lat temu przez Polskę przetoczyła się fala zakazów wychodzenia z domu po zmroku. I spór o ich legalność, potrzebę i skuteczność. Zaczęło się w Radomiu, skończyło w Warszawie. Naczelny Sąd Administracyjny uznał wtedy za bezprawne wprowadzenie "zarządzeniem tymczasowym" przez wojewodę warszawskiego godziny policyjnej dla młodzieży od 23 do 6 rano - przypomina publicystka "GW".
Teraz więc minister Giertych swoją godzinę chce zapisać, jak należy: w ustawach o samorządzie lokalnym i o postępowaniu w sprawach nieletnich.
Tę część lekcji Giertych odrobił. Ale nie odrobił drugiej. NSA, uchylając tamten zakaz, podkreślił, że konstytucyjne prawa i wolności wolno ograniczać tylko o tyle, o ile jest to niezbędne dla ochrony innych konstytucyjnych wartości. I wytknął wojewodzie, że nie wykazał, dlaczego dla ochrony społeczeństwa przed młodocianymi przestępcami, a nieletnich przed demoralizacją, konieczne miałoby być ograniczanie młodzieży swobody poruszania się. A rodzicom - prawa decydowania o wychowaniu dzieci.
Twórcy akcji "Małolat" mieli przynajmniej mocny argument: przestępczość rosła, a poczucie bezpieczeństwa dramatycznie spadało. Dziś to poczucie rośnie - 79% Polaków czuje się bezpiecznie w miejscu zamieszkania. Spada liczba zabójstw, gwałtów, ciężkich uszkodzeń ciała. Także wśród nieletnich: w 1998 r. popełnili 26 zabójstw, w 2005 r. - 11; w 1998 r. byli sprawcami 195 gwałtów, w 2005 r. - 116 (dane policji).
Ale Roman Giertych nie daje się zwieść statystykom. Młodzieży funduje już nie tylko zero tolerancji, ale i zero wolności. Ma być umundurowana i pod stałą kontrolą, bo diabeł nie śpi- konkluduje Ewa Siedlecka. (PAP)