Plaga wszawicy w śląskich szkołach. Jak się uchronić przed atakiem?
Mamy XXI wiek, ale niektóre problemy nie zmieniają się od stuleci. Jednym z nich jest wszawica. Nie ma szkoły czy przedszkola, w którym nie zetknięto się z tym kłopotem. Możemy wmawiać sobie, że nas to nie dotyczy, ale najlepiej po prostu regularnie się sprawdzać.
03.10.2014 | aktual.: 05.10.2014 10:50
Niemalże na każdej stronie internetowej przedszkola czy szkoły w województwie śląskim natkniemy się na informację o pladze wszawicy i kilka porad jak zapobiec szkodnikom. Niezależnie czy nasze dziecko myje głowę codziennie czy raz na miesiąc, prawda jest jedna: wesz nie wybiera. Atakuje każdego, byle znaleźć żywiciela.
Do 2009 roku wszawica była umieszczona na liście chorób zakaźnych i w wypadku jej rozpoznania w szkole, należało zgłosić ten fakt państwowemu powiatowemu inspektorowi sanitarnemu. Mimo zmiany statusu wszy w tym roku trzy szkoły zgłosiły się do Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
To, że problem istnieje, widzimy. Skoro w każdej szkole ktoś zetknął się z wszami, to coś jest na rzeczy. Jeszcze kilka lat temu choroba zostałaby wykryta podczas rutynowej wizyty u higienistki. Dziś szkolna medyczka nie może zrobić uczniowi przeglądu włosów bez zgody rodziców.
A rodzice, gdy tylko słyszą słowo „wesz” reagują, jakby pedagodzy zarzucali im zaniedbywanie dziecka. Wciąż wstyd się przyznać do tego, że się dopuściło do zalęgnięcia owadów we włosach. Ale to wcale nie jest takie trudne. Nie wystarczy myć regularnie włosów, przede wszystkim należy kontrolować sytuację.
- Wszy mogą zaatakować dziecko wszędzie: w szkole, w domu, a nawet autobusie czy tramwaju, niezależnie od poziomu higieny. Najwięcej przypadków pojawia się tuż po wakacjach, gdy dzieci wracają z kolonii czy obozów. Zresztą, co tu dużo mówić… Dorosły jest tak samo dobrym żywicielem dla wszy jak i dziecko – mówi Bożena, higienistka ze szkoły podstawowej w Bytomiu.
Bardzo niewielu rodziców potrafi zachować się odpowiedzialnie, gdy odkryje wszy we włosach dziecka. Przede wszystkim nie należy ukrywać tego faktu. Po pierwsze – dla dobra kolegów i koleżanek dziecka, powinniśmy poinformować ich rodziców, aby mogli też zainterweniować w razie potrzeby. Po drugie – zachowując się jakby była to wstydliwa sprawa, tylko dokładamy zmartwień naszej pociesze.
- Bardzo się zdziwiłam, gdy zadzwoniła do mnie mama koleżanki córki i poinformowała mnie, że wykryła u małej wszy. Najpierw pomyślałam „o fuj”, a potem poszukałam informacji w internecie. To może się trafić każdemu, nie wiem dlaczego panuje przekonanie, że wszy atakują tylko fleje – opowiada Michalina z Rudy Śląskiej.
Jeśli we włosach swojego dziecka znajdziesz wszy lub gnidy (jajeczka wszy) sprawdź włosy całej rodzinie. Wesz błyskawicznie się rozmnaża – każdego dnia znosi od 5 do 10 jaj, które są białe i przypominają główkę od szpilki. Najczęściej zdarzają się one w miejscach za uszami i nad karkiem. Poza tym wystarczy chwila, by szkodnik przeniósł się na kolejnego żywiciela. Może to się stać przez bezpośredni kontakt, ale także przez np. poduszkę, ubrania.
Kiedy już odkryjesz wszy – nie panikuj. Wybierz się do najbliższej apteki i kup preparat przeciw wszom (dostępne bez recepty, zazwyczaj w formie szamponu). Do każdego dołączony jest gęsty grzebień do wyczesywania gnid.