Płacą za śliskie chodniki i dziury w jezdniach
Już 20 łodzian zażądało od Zarządu Dróg i Transportu odszkodowań za ręce i nogi połamane na śliskich, nieodśnieżonych i nieposypanych chodnikach.
09.02.2010 | aktual.: 09.02.2010 12:48
Dużo więcej roszczeń, bo aż 100, wnieśli kierowcy, którzy zniszczyli auta w dziurach, jakie podczas zimy pojawiły się w jezdniach. Jednak drogowcy przyznają, że nawału wniosków spodziewają się dopiero na początku marca.
Pokrzywdzonym ZDiT nie wypłaca całego odszkodowania z własnej kieszeni. Wnioski od pokrzywdzonych musi w ciągu miesiąca wysłać do firmy ubezpieczeniowej. Od niedawna jest to firma InerRisk. Drogowcy pokrywają 10 procent orzeczonej kwoty. W całym ubiegłym roku 960 osób żądało odszkodowania od ZDiT. W tym roku może być ich więcej. To skutek śnieżyc i mrozów trzymających od początku roku.
Na biurka urzędników ZDiT trafiło już 20 wniosków o zadośćuczynienie za bolesny upadek na chodniku.
- Jednak poszkodowani zgłaszają się do nas nawet po miesiącu od zdarzenia. Jeżeli są połamani lub chodzą na rehabilitację, odkładają złożenie wniosku na później - przyznaje Aleksandra Kaczorowska z biura prasowego ZDiT.
Żeby dostać odszkodowanie, trzeba dokładnie opisać w podaniu, gdzie doszło do upadku.
- Zdarza się, że część chodnika należy do nas, a część do administratora pobliskiej posesji - zaznacza Aleksandra Kaczorowska. - Warto więc dołączyć zdjęcie miejsca, w którym doszło do zdarzenia.
Przyda się też dokumentacja medyczna oraz świadek.
- Pisząc podanie do nas, warto też mieć świadka. Jednak ani w tym, ani w ubiegłym roku nikt nie chciał od nas odszkodowania - zaznacza Marek Syczewski, zastępca dyrektora Administracji Nieruchomościami Ogrody Sukiennicze.
W przypadku odszkodowania za zniszczone auta potrzebne jest zdjęcie lub szkic sytuacyjny zdarzenia, świadek oraz notatka policji sporządzona na miejscu zdarzenia. Wniosek o odszkodowanie można ściągnąć ze strony internetowej ZDiT. Od stycznia zadośćuczynienia za zniszczone w dziurach auta zażądało 96 osób. Ta liczba może drastycznie wzrosnąć, bo na razie nie można łatać wyrw.
Zgodnie z uchwałą Rady Miejskiej, na zlecenie ZDiT dziury ma łatać Zakład Inżynierii i Drogownictwa. Jednak do tej pory prezydent nie podpisał regulaminu, który uruchomiłby tę procedurę. Na drobne remonty dróg zarezerwowano w budżecie 8 mln zł.
- Z łataniem dziur w jezdniach i tak musimy poczekać, aż poprawi się pogoda - przyznaje Aleksandra Kaczorowska. - Teraz łatamy tylko największe wyrwy. Wypełniamy je masą bitumiczną na zimno.
Oficjalne wydanie internetowe* www.polskatimes.pl/DziennikLodzki*