PolskaPKS wpadło na pomysł, jak ściągać haracz

PKS wpadło na pomysł, jak ściągać haracz

Przy krańcówce autobusowej między Dworcem Kaliskim a pocztą w Łodzi stanęły bramki, przy których pobierane są opłaty za parkowanie. Wściekają się klienci poczty, którzy nawet kilka razy dziennie podjeżdżają tam z przesyłkami. Denerwują się pracownicy poczty, którzy też muszą płacić, a naczelnik tego urzędu pocztowego narzeka na mniejszą liczbę klientów. Wszechogarniającą wściekłość spowodowało łódzkie PKS, który przejęło teren od miasta i postanowiło na tym zarobić.

PKS wpadło na pomysł, jak ściągać haracz
Źródło zdjęć: © WP.PL

24.05.2011 | aktual.: 24.05.2011 12:38

- Ktoś upadł na głowę, żeby brać opłaty za parkowanie przy poczcie - Tadeusz Romanowski, który przyjechał wysłać paczkę, nie kryje zdenerwowania. - Nie dziwię się, że kierowcy próbują ominąć bramki, jadąc pod prąd. Klienci poczty pierwszą złość za opłatę kierują w stronę kobiet, pracujących przy okienkach. A one rozkładają ręce. - My też musimy płacić... To nie my bierzemy haracz, tylko PKS - tłumaczą.

Stawki nie są wygórowane. Za godzinę postoju trzeba zapłacić złotówkę. Za 8 godzin płaci się 6 zł, za dobę - 8 zł. Za postój autokarów opłata jest już słona, bo 20 zł za 15 minut. PKS zaoferowało pracownikom poczty abonament miesięczny 45 zł. Płacić jednak nikt nie chce.

- Rozmowy z PKS nic nie dały - rozkłada ręce Jan Ruszkowski, naczelnik Urzędu Pocztowego Łódź 40 przy al. Włókniarzy 227. - Sugerowałem, że warto wzorem galerii handlowych wprowadzić darmowy postój do pół godziny - tyle, ile spędza klient na poczcie. Bez skutku. PKS nie chce ustępstw. Martwi mnie to, bo znacznie spadła liczba klientów, odwiedzających pocztę. Nie dziwię się im. Wielu przyjeżdża tu kilka razy dziennie.

Poczta przy al. Włókniarzy jest całodobowa. Wielu łodzian przyjeżdża tu z rachunkami nawet z odległych dzielnic. Odwiedzają ten urząd nawet po północy, jeśli w ciągu dnia nie zdążyli zrobić opłat lub wysłać przesyłek. Haracz za parkowanie jest jednak również pobierany całą dobę.

Przypomnijmy, że PKS przejęło teren przy poczcie, aby utworzyć dworzec autobusowy. Ma on zastąpić dworzec przy Fabrycznym na czas wielkiego remontu. Zanim jednak dworzec się przeniósł, PKS postanowiło zarobić.

- Władze Łodzi nie uzgadniały z nami warunków użytkowania tego terenu, więc możemy na nim robić to, co chcemy - podkreśla Marek Wiśniewski, prokurent spółki PKS w Łodzi. - Podatki od nieruchomości są wysokie i trzeba je płacić, dlatego staramy się jakoś na nie zarobić. To, że blisko jest poczta, jest sprawą drugorzędną.

Tymczasem do dyrekcji łódzkiego oddziału Poczty Polskiej ciągle spływają skargi łodzian, którzy nie chcą płacić za parkowanie. Pocztowcy już wiele razy kontaktowali się telefonicznie z prezesem PKS, a w ostatni piątek spotkali się na długiej rozmowie. Na razie nie osiągnięto porozumienia.

- Zmienił się właściciel terenu i teraz korzysta z nabytych praw właścicielskich - komentuje Agnieszka Graszka, dyrektorka wydziału gospodarowania majątkiem Urzędu Miasta Łodzi.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)