PKN Orlen i afera paliwowa
PKN Orlen stracił kilkadziesiąt milionów
złotych na interesach z firmą kontrolowaną przez mafię paliwową.
Prokuratura bada, czy pracownicy Orlenu brali od tej mafii
łapówki - podaje "Gazeta Wyborcza". To bardzo poważna sprawa -
przyznaje Maciej Gierej, do kwietnia szef (dziś członek) rady
nadzorczej Orlenu. Będę domagał się wyjaśnień od zarządu.
Agencja Celna Trans Sad ze Szczecina to własność Arkadiusza G. i Zdzisława M., zwanych baronami paliwowymi. Pierwszego prokuratura ściga listem gończym, drugiego oskarżyła o kierowanie gangiem oszukującym na podatkach przy nielegalnej produkcji i imporcie paliw. Skarb państwa stracił na tym 277 mln zł. Według prokuratury Trans Sad i druga firma baronów BGM były centrum nielegalnego biznesu - pisze dziennik. Jak ustaliliśmy, Trans Sad wiele lat prowadził obsługę celną płockiego koncernu importującego ropę naftową, paliwa i produkty przerobu ropy. Trans Sad wypełniał dokumenty, składał je w odpowiednich urzędach, płacił cła - informuje "Gazeta Wyborcza".
Na przełomie 1997 i 1998 r. Petrochemia Płock (po jej połączeniu z CPN-em w 1999 r. powstał Orlen) przekazała Trans Sadowi 33 mln zł na opłacenie ceł za import dwóch partii paliwa. Ale Trans Sad cła nie zapłacił. Wykorzystując zawiłości prawne, przez cztery lata odwoływał się od decyzji o wymiarze cła. W tym czasie Arkadiusz G. obracał pieniędzmi Orlenu, zarabiając krocie. Inspektor skarbówki oszacował ten zysk na 22 mln zł. CBŚ podejrzewa, że G. zaangażował te pieniądze w oszustwa paliwowe - pisze gazeta.
Jesienią 2001 i wiosną 2002 r. Urząd Celny w końcu ściągnął cło - ale nie od Trans Sadu, tylko z rachunku Orlenu. W lipcu 2002 r. Orlen i Trans Sad podpisały ugodę. Jej treści Orlen nie chce ujawnić, ale - jak wynika z informacji biura prasowego koncernu - Trans Sad do dziś pieniędzy nie oddał - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Egzekucja cały czas trwa - twierdzi biuro prasowe Orlenu.