Pitera: materiał o CBA przygotowałam na prośbę premiera
Pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją Julia
Pitera ponownie zapewniła, że materiał
dotyczący CBA przygotowała na prośbę premiera Donalda Tuska i
tylko on był jego adresatem.
Pitera odpowiadała w Sejmie na pytania posłów PiS Artura Górskiego i Stanisława Pięty skierowane właśnie do premiera, a dotyczące tego dokumentu. Posłowie pytali m.in., czy Pitera przygotowywała ten materiał, notatkę jako osobo prywatna, czy jako osoba publiczna i czy dokument przygotowany prywatnie mógł posłużyć do oceny instytucji publicznej, czyli CBA.
Czy premier dostał od pani Pitery dokument, czy luźne, nic nieznaczące bazgroły - dopytywał Górski, podkreślając równocześnie, że to, iż na te pytania odpowiada Pitera, nie premier, jest "swoistym kuriozum".
Pitera, podobnie jak podczas wtorkowego posiedzenia Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych podkreśliła, że materiał dotyczący CBA przygotowała na prośbę premiera. Dodała, że w myśl obowiązujących przepisów, czas pracy sekretarza stanu modelowany jest przez "zlecone mu zadania".
Z tego powodu trudno jednoznacznie rozróżnić, kiedy jestem sekretarzem stanu, kiedy posłem, a kiedy osobą prywatną - dodała.
Zaznaczyła także, że premier - również na podstawie obowiązujących przepisów - "ma prawo zwrócić się do podwładnego z prośbą o wykonanie zadania, które, jego zdaniem, podwładny wykona zgodnie z oczekiwaniem". Nie posiadam informacji, na podstawie jakich materiałów, czy właśnie tego przeze mnie przygotowanego, pan premier ocenił instytucję publiczną - zaznaczyła.
Podkreśliła także, że zgodnie z definicją dokumentu urzędowego, materiał przez nią przygotowany nie jest nim, ponieważ nie został opatrzony właściwymi oznaczeniami i podpisami, a także nie skierowano go do innego podmiotu czy akt sprawy. Jego publiczne ujawnienie przed złożeniem do akt sprawy lub skierowaniem do innego podmiotu, mogłoby wprowadzić w błąd, co do jego statusu - zaznaczyła minister.
Dodała, że faktu tego nie zmienia też to, iż materiał wywołał debatę w mediach.
Zgodnie z definicją słownikową, bazgroły to nieczytelne lub mało czytelne, niewyraźne, niechlujne pismo, system bliżej nie określonych znaków graficznych - odpowiadała Pitera na dalsze pytania Górskiego. Przekazany panu premierowi materiał został przygotowany na sprzęcie elektronicznym i, jako taki, nie zawiera cech wynikających z tej definicji - dodała.
Zaznaczyła również, że ponieważ dokument nie został upubliczniony, nie mógł podważać autorytetu CBA.
Pitera przekazała premierowi Tuskowi materiał dotyczący działalności CBA w połowie grudnia ubiegłego roku. Od początku nie chciała podawać żadnych jego szczegółów twierdząc, "że jest materiałem pomocniczym, przygotowanym dla premiera, a nie informacją publiczną". Odmówiła też przekazania go Rzecznikowi Praw Obywatelskich.
Gdy premier poinformował, że szef CBA Mariusz Kamiński pozostanie na stanowisku, politycy PiS oceniali, iż jest to "wotum nieufności" wobec Pitery. Zaapelowali też do minister o ujawnienie dokumentu.
Rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski powiedział, że w dalszym ciągu uważa, że tzw. raport Julii Pitery nt. funkcjonowania CBA powinien być udostępniony. Nie zmieniłem zdania, bo nie mogę zmienić obowiązujących przepisów. Istnieje obowiązek udostępnienia raportu w trybie dostępu do informacji publicznej - podkreślił Kochanowski. (mg)