PolskaPiS: zamiast podróży Tuska - 150 tys. obiadów dla dzieci

PiS: zamiast podróży Tuska - 150 tys. obiadów dla dzieci

PiS oskarża premiera i innych polityków PO o odbywanie podróży i robienie sobie reklamy na koszt podatników. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości wyliczyli, że za milion sześćset tysięcy złotych, które kosztowała podróż premiera do Ameryki Południowej można było kupić między innymi 400 komputerów dla szkół, roczny abonament na 843 łącza internetowe dla szkół i 150 tysięcy obiadów dla dzieci.

20.05.2008 | aktual.: 20.05.2008 14:45

Posłowie PiS Iwona Arent i Joachim Brudziński pytali, jak ma się program "taniego państwa" do wyprawy szefa rządu do Peru i Chile, o której sam mówił, że to podróż jego życia. Premier we wtorek wieczorem wróci do kraju, "Dziennik" przed kilkoma dniami oszacował koszty jego podróży na 1 mln 600 tys. zł.

Rolą premiera jest uczestniczenie w takich wydarzeniach jak szczyt Unia Europejska-Ameryka Łacińska, trudno sobie wyobrazić, żeby szefa rządu nie było w takim miejscu - tak kilka godzin po konferencji posłów PiS odpowiedziała na ich wątpliwości rzeczniczka rządu Agnieszka Liszka.

Dodała, że jeszcze nie zostały oszacowane koszty wizyty premiera w Peru i Chile. Zawsze staramy się, aby czas i środki były wydane jak najlepiej - zapewniła Liszka.

Z kolei szef Zarządu Głównego PiS Joachim Brudziński wypominał PO, że do "słońca Peru" - jak określił premiera w związku z odznaczeniem, jakie Tusk otrzymał w Limie - dołączyło "13 słoneczek irackich".

Wyjaśnił, że chodzi mu o 13 urzędników samorządowych z PO, którzy wraz z wojewodą zachodniopomorskim "utknęli w bazie wojskowej Echo w Iraku" z powodu burzy piaskowej. Podkreślił, że działacze związani z PO, którzy od kilku dni nie mogą wydostać się z Iraku, wieźli dary dla irackich dzieci za 30 tys. zł, podczas gdy koszty samej podróży kilkakrotnie przekroczyły tę kwotę.

Koszt lotu rządowym TU-154 za godzinę lotu to jest 36 tys. zł, TU-154 leci do Iraku cztery godziny - podkreślił Brudziński. Jak dodał, lista uczestników podróży jest utajniona, jednak wiadomo, że do Iraku udał się: przewodniczący sejmiku woj. zachodniopomorskiego Michał Łuczak, przewodniczący Rady Miasta Szczecina Bazyli Baran, wojewoda zachodniopomorski Marcin Zydorowicz.

Pytanie, co tam robią ważni samorządowcy PO? Czy wzięli sobie do serca potrzebę podróżowania? Dał im przykład Donald Tusk jak Andy zwyciężać mają, więc oni się wybrali do Iraku? - pytał Brudziński.

Polityk PiS pytał ministra obrony narodowej Bogdana Klicha i ministra spraw wewnętrznych i administracji Grzegorza Schetynę czy wiedzieli o tej podróży. Płaci za to wojsko, armia utrzymuje tychże państwa, musi ich nakarmić, oprać - podkreślał Brudziński. Dodał, że trudno jest uzyskać informacje o tej podróży, bo "wojsko zasłania się tajemnicą".

Jak ocenił, po sześciu miesiącach rządów PO mamy do czynienia z potrzebą odpoczynku - szef jedzie w Andy, niżsi urzędnicy trochę bliżej.

Pół roku mija, a cudów jak nie było, tak nie ma. Rosną tylko ośle uszy tym, którzy uwierzyli pół roku temu PO, a działaczom PO - długie nosy, bo jak kłamali pół roku temu, tak kłamią i teraz - mówił Brudziński.

Z kolei rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński przekonywał, że za rządów PiS także wielokrotnie wysyłano dary do Iraku, ale nigdy w tym celu nie udawała się tam specjalna delegacja. Dary leciały zawsze same, w asyście żołnierzy, przy okazji, gdy był jakiś lot transportowy do Iraku - mówił poseł.

Kamiński ocenił, że rzadko zdarza się, by osoby cywilne leciały samolotem rządowym TU-154. Zazwyczaj wykorzystuje się do tego samolot CASA, który leci co prawda dłużej, jest głośniej, ale jest o wiele tańszy - powiedział.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)