PiS zajął się sprawą aborcji nie bez powodu. Miał w ten sposób przykryć swoje porażki

- Biskupi stają się zakładnikami partii - powiedział jeden z członków episkopatu. Nie zabierają głosu, kiedy powinni. Nie odpowiedzieli m.in. na list "ludzi, którzy stali się symbolami demokracji w Polsce". Ci zaś pytają w nim o praworządność, demokrację i prawa człowieka.

PiS zajął się sprawą aborcji nie bez powodu. Miał w ten sposób przykryć swoje porażki
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwanczuk
Anna Kozińska

We wrześniu 2017 roku przedstawiciele Fundacji Służby Rzeczpospolitej - która działa od 2016 r. pod hasłem "Mosty nie mury" i organizuje debaty m.in. o uchodźcach, dziedzictwie Jana Pawła II i przyszłości Polski - napisali list do biskupów. Apelują w nim, by episkopat zabrał głos w sprawie wartości takich jak praworządność, demokracji i praw człowieka.

Na odpowiedź wciąż czekają. Mowa m.in. o prof. Adamie Strzemboszu, prof. Marku Safjanie, prof. Andrzeju Zollu, byłej rzeczniczce praw obywatelskich Irenie Lipowicz, byłej senator Dorocie Simonides czy byłym wiceministrze skarbu Macieju Heydelu.

- To zdumiewające, minęło pół roku, a my wciąż nie doczekaliśmy się odpowiedzi - powiedziała w rozmowie z "Newsweekiem" jedna z osób, które podpisały się pod listem. - Napisaliśmy go, bo uważamy, że Kościół powinien w obecnej sytuacji zabierać głos jako autorytet i uczestnik życia publicznego - stwierdził prof. Zoll. - To wyraz naszego zaniepokojenia zbyt silnym zaangażowaniem części polskiego Kościoła w działaniu władzy - powiedział z kolei Heydel. Według innego sygnatariusza listu "milczący Kościół to Kościół niesprzeciwiający się złu, a czasami wręcz podżegający do ksenofobii, nacjonalizmu i wrogości". Dodał, że "bierność zawsze oznacza aprobatę".

- To doprawdy coś niepojętego, aby w sytuacji, gdy autorytet Kościoła ulega partyjnemu zawłaszczeniu, lekceważyć tak przyjaźnie wyciągniętą dłoń ludzi, którzy stali się symbolami demokracji w Polsce - ocenił natomiast episkopat.

"To tylko polityczna gra"

To właśnie episkopat apelował do rządu o "niezwłoczne podjęcie prac legislacyjnych nad projektem obywatelskim 'Zatrzymaj aborcję'". Nie spodziewał się jednak, że władza tak szybko zareaguje. Po kilku dniach sejmowa komisja bez poprawek przegłosowała projekt.

"Newsweek" sugeruje, że sprawa aborcji może być sposobem na przykrycie porażek rządu. Mowa m.in. o niepowodzeniu przy śledztwie smoleńskim, ustawie o IPN, zmianach w wymiarze sprawiedliwości czy informacji o nagrodach dla ministrów. Zdaniem tygodnika to tylko polityczna gra Kaczyńskiego. Ma on doskonale wiedzieć, że większość Polaków nie chce zaostrzenia prawa antyaborcyjnego, dlatego z projektu się wycofa. Według jednego z członków episkopatu biskupi stają się "zakładnikami partii".

Jak podkreślił prof. Zoll, "to oczywiste, że episkopat chce ochrony życia, ale nie powinien tego robić, pozbawiając głosu wierzących, nie konsultując zmian ze środowiskiem katolików". Osoby, które podpisały się pod listem, nie są zadowolone z tego, że biskupi nie zabierają głosu ws. antysemityzmu albo ograniczają się do kilku niewiele mówiących zdań.

Ksiądz z Dolnego Śląska stwierdził z kolei, że w Kościele brakuje odważnych przywódców. - Wśród księży panuje poczucie, że episkopat boi się poruszać trudne tematy. (...) Brak reakcji ws. antysemityzmu to kolejny przykład na milczenie Kościoła. (...) Nie ma z kim rozmawiać - podsumował.

Źródło: "Newsweek"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (141)