PiS wydłuży urlopy macierzyńskie
PiS proponuje, by w latach 2007-2011
stopniowo wydłużać urlopy macierzyńskie. W 2007 roku urlop trwałby
już 22 tygodnie, od 2008 roku - 26 tygodni; od 2011 przy drugim
dziecku - 38 tygodni, a przy trzecim i kolejnych pociechach 52
tygodnie, czyli rok.
09.01.2006 | aktual.: 09.01.2006 15:33
Prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślił na konferencji prasowej w Sejmie, że polska rodzina "potrzebuje wsparcia", ponieważ obecna sytuacja rodzin nie sprzyja dzietności. Dlatego - zaznaczył - PiS proponuje wydłużenie urlopów macierzyńskich.
Zaprezentowany przez PiS projekt zakłada stopniowe wydłużanie urlopów macierzyńskich - co kilka tygodni rocznie. Obecnie urlop macierzyński trwa 16 tygodni.
Zgodnie z projektem PiS, w 2007 roku urlop macierzyński trwałby 22 tygodnie. Wyjątkiem byłby 30-tygodniowy urlop dla kobiety, która urodziłaby wieloraczki przy pierwszym porodzie.
W 2008 roku urlop byłby już 26-tygodniowy. 38 tygodni wolnego przysługiwałoby matce, która urodziłaby więcej niż jedno dziecko przy jednym porodzie.
Od 2009 roku, przy drugim porodzie kobiecie przysługiwałby urlop 30-tygodniowy, przy trzecim i kolejnym - 34-tygodniowy. 42- tygodniowy urlop miałaby kobieta, która przy drugim porodzie wydała na świat więcej niż jedno dziecko.
W 2010 roku urlop przy drugim dziecku wynosiłby 34 tygodnie, przy trzecim i kolejnym 42. Urlop 47-tygodniowy przysługiwałby matce, która przy drugim lub kolejnym porodzie urodziła wieloraczki.
Od 2011 roku, kiedy kończy się stopniowe wydłużanie urlopów, kobieta, która urodziła drugie dziecko, miałaby 38 tygodni wolnego. 52-tygodniowy urlop przysługiwałby matce, która wydała na świat trzecie i kolejne dziecko oraz matce, która przy trzecim porodzie urodziła wieloraczki.
Projekt wprowadza zmiany dopiero od 2007 roku, ponieważ rząd złożył już projekt wydłużenia urlopów macierzyńskich w 2006 roku o 2 tygodnie, przy zachowaniu dotychczasowego zróżnicowania jego długości od liczby urodzonych dzieci. Przy urodzeniu pierwszego dziecka urlop macierzyński wynosiłby 18 tygodni, przy każdym następnym 20 tygodni. Wáprzypadku urodzenia więcej niż jednego dziecka np. bliźniąt, trojaczków, urlop ma wynosić 28 tygodni.
Jak podkreślił poseł Marian Piłka (PiS), wydłużenie urlopów macierzyńskich kosztowałoby budżet w przyszłym roku 300 mln złotych. Podobny byłby koszt regulacji w kolejnym roku. Te wydatki - zdaniem posła - "mieszczą się w granicach bezpieczeństwa budżetowego i bezpieczeństwa finansów publicznych".
Konsekwencją tego, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci - według prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - w krótkiej perspektywie czasowej może być ciężki kryzys finansów publicznych. Jeśli chodzi o perspektywę bardziej odległą, to jest to zanik tego fenomenu historycznego, jakim jest Polska i polskość - ocenił.
J.Kaczyński przypomniał, że PiS w trakcie kampanii wyborczej zapowiadał podjęcie polityki prorodzinnej. Jak zaznaczył, najważniejszym powodem wspierania rodzin jest to, że "dzisiejsza sytuacja rodziny nie sprzyja, by na świat przychodziły dzieci". Tych dzieci jest mało, za mało - ocenił prezes PiS.
Marian Piłka zapowiedział, że aby wspomóc politykę prorodzinną, PiS chce także wprowadzić ulgi podatkowe na dzieci.
Dziennikarze pytali, czy wydłużenie urlopów macierzyńskich nie obróci się przeciwko kobietom. Poseł Piłka zaznaczył, że PiS już pracuje nad rozwiązaniami prawnymi, które chroniłyby kobiety w ciąży i kobiety powracające z urlopów macierzyńskich. Jarosław Kaczyński dodał, że trzeba szukać rozwiązań, które umocnią pozycję młodych kobiet na rynku pracy. Chodzi np. o to, by odmowa zatrudnienia była zaskarżalna, jeśli jej przesłanką odmowy był jedynie fakt, że o pracę ubiega się kobieta- dodał.
Pytany, dlaczego zdecydował się wziąć udział w konferencji prasowej, choć od wyborów rzadko w nich uczestniczył, odparł, że tematyka konferencji - polityka prorodzinna - to "bardzo ważna sprawa".
Kaczyński mówił też o uchwalonej z inicjatywy LPR ustawie przyznającej becikowe każdej kobiecie bez względu na zarobki. Czy prezydent podpisze tę ustawę? - chcieli wiedzieć dziennikarze. To pytanie do prezydenta. Jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy na swego rodzaju zasiłki dla osób średniozarabiających czy zamożnych, to ja takiego sensu nie widzę. Ale jeśli chodzi o sam fakt, który tworzyłby nową atmosferę, pokazywał nowy stosunek państwa do sprawy urodzeń i rodziny, to jakiś sens by miało. A co zdecyduje prezydent - zobaczymy- powiedział.