PiS w Łodzi oburzone decyzją wojewody o rezygnacji z mandatu radnej
Radni PiS są oburzeni decyzją wojewody łódzkiego o rezygnacji z mandatu radnej sejmiku. Wojewoda przekonuje, że jej decyzja ma związek m.in. z faktem, że do zarządu województwa wszedł jej zastępca i nieodpowiedzialne byłoby zostawianie urzędu w tej sytuacji.
W pierwszym posiedzeniu sejmiku woj. łódzkiego nie wzięła udziału wojewoda łódzki Jolanta Chełmińska, która zdobyła mandat radnej z listy PO. Chełmińska zrezygnowała z mandatu, bo premier Ewa Kopacz zaproponowała jej, aby dalej pełniła funkcję wojewody.
Przewodniczący klubu radnych PiS w sejmiku Piotr Adamczyk podkreślił, że radni PiS przyjęli tę decyzję wojewody z oburzeniem. Jego zdaniem, start w wyborach, przekonywanie mieszkańców danego okręgu do swojej osoby i programu, a następnie rezygnacja z mandatu to "wprowadzanie w błąd mieszkańców, wyborców tego okręgu".
Wojewoda łódzka zdobyła w okręgu opoczyńskim 4315 głosów.
Wiceszefowa klubu radnych PiS Joanna Kopcińska podkreśliła, że z wolą wyborców należy się liczyć. - Każda osoba publiczna powinna dawać przykład i tym swoim przykładem powinna zachęcać, a nie zniechęcać. W naszej ocenie postawa, którą PO, pani wojewoda zaprezentowała, nie zachęca wyborców do tego, żeby na wybory chodzić - mówiła Kopcińska, która zdobyła mandat radnej startując jednocześnie w wyborach prezydenta Łodzi.
Jej zdaniem, w tym przypadku było to jednak od początku jasne postawienie sprawy - a także inni kandydaci do sejmiku startowali jednocześnie na prezydenta miasta.
- Pani wojewoda nie dała sygnału, że wybiorę sobie to albo tamto, tylko startowała w określonym okręgu, zdobyła taką ilość głosów, że była uprawniona do objęcia mandatu. Nie rozumiem tej podstawy - dodała. Zdaniem Adamczyka była to taktyka wyborcza PO, która umieściła wojewodę na liście z nr 1, ale "prawdopodobnie z tą świadomością, że nie będzie pełniła tego mandatu".
Wojewoda łódzki Jolanta Chełmińska podkreśliła, że nie może piastować jednocześnie funkcji wojewody i radnego do sejmiku, i po dogłębnej analizie doszła do wniosku, że chciałaby pozostać na stanowisku wojewody.
"Kropką nad i" - według niej - była decyzja wicewojewody Pawła Bejdy (PSL), który wszedł do zarządu województwa i rezygnuje ze stanowiska jej zastępcy.
- Wydawało mi się wielce nieodpowiedzialne, żebym zostawiła urząd bez nikogo, kto kontynuowałby pracę i odpowiedzialność, którą podjęliśmy. Nie chciałam zamykać możliwości rozwoju wicewojewodzie. Długo wspólnie rozmawialiśmy na ten temat. W rezultacie pozostaję tu, gdzie jestem - tak długo, jak pani premier będzie chciała ze mną współpracować - dodała Chełmińska.
Jak zaznaczyła, czeka teraz na kolejnego kandydata na wicewojewodę.