PiS przyjęło podatek przez pomyłkę. Prezydent podpisał [OPINIA]
Wszystko wskazuje na to, że tzw. podatek od zbiórek nie będzie obowiązywał ani jeden dzień. Parlamentarzyści PiS po prostu się pomylili. Ale to oni ponoszą odpowiedzialność za tę sytuację, a nie - jak niektórzy teraz przekonują - większość senacka. Najgorzej w sprawie wypada Andrzej Duda.
24.04.2023 | aktual.: 24.04.2023 14:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wokół podatku od zbiórek narosło tak dużo mitów, pojawiło się tak wiele półprawd i oczywistych kłamstw, że warto przyjrzeć się sprawie bez nadmiernych emocji - od początku, gdy tylko projekt przepisu się pojawił, aż do samego końca procesu legislacyjnego.
Zła poprawka
Zaczęło się 22 września 2022 r. Tego dnia do Sejmu wpłynął komisyjny projekt ustawy o zmianie ustaw w celu likwidowania zbędnych barier administracyjnych i prawnych.
Mówiąc potocznie: projekt ustawy deregulacyjnej.
Tu warto wskazać, że było to przedłożenie komisyjne, co się w Sejmie rzadko zdarza. Nie jest to projekt rządowy - nie podlega bowiem szerokim konsultacjom społecznym. Nie jest to jednak także typowy projekt poselski - wypracowaniem przepisów zajmuje się bowiem cała sejmowa komisja. W tym przypadku była to komisja nadzwyczajna ds. deregulacji.
Powinno to gwarantować wysoką jakość przygotowanych przepisów, pomimo braku formalnych konsultacji społecznych.
Projekt ustawy deregulacyjnej zawierał kilkadziesiąt drobnych zmian, których wspólnym mianownikiem było ułatwienie życia obywatelom. Wśród najistotniejszych można wymienić uproszczenia w wycince drzew, większy limit dorabiania bez zakładania sformalizowanej działalności gospodarczej (tzw. działalność nierejestrowana) oraz zwiększenie kwoty wolnej przy podatku od darowizn.
Próg bowiem był nieaktualizowany od 2003 r. W efekcie dochodziło do sytuacji, w której należało zapłacić podatek np. od otrzymanego pierścionka zaręczynowego przeciętnej klasy.
- Jeśli kwota wolna od podatku była skorelowana z minimalnym wynagrodzeniem za pracę, to skoro wynagrodzenie to na przestrzeni lat istotnie wzrosło, zwiększyć trzeba też tę kwotę wolną - wskazywał na łamach money.pl Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS.
Nie wdając się przesadnie w szczegóły - komisyjny projekt ustawy deregulacyjnej nie był nadmiernie kontrowersyjny. I poprawiał sytuację przeciętnego obywatela.
Podczas prac w komisji sejmowej po drugim czytaniu postanowiono jednak wprowadzić do projektu poprawki.
Kluczowa to uszczelnienie projektowanej zmiany dotyczącej zwiększonej kwoty wolnej w podatku od darowizn. Klub parlamentarny PiS zaproponował, by funkcjonowały różne progi - niższe kwoty (acz i tak wyższe niż od 2003 r.) przy darowiźnie od jednej osoby, a wyższe przy darowiźnie od wielu osób.
Propozycja nie wzbudziła istotnych zastrzeżeń podczas prac sejmowej komisji - głosowało ośmioro posłów, w tym sześcioro było za, a dwoje wstrzymało się od głosu.
Parlamentarzyści uważali wówczas, że nie chodzi o żaden podatek od zbiórek. Myśleli, że ułatwiają życie obywatelom, podnoszą kwoty wolne od podatku, ale zarazem uszczelniają system, by nie skorzystali oszuści, którzy np. zaczną prać pieniądze lub unikać spłacania długów poprzez przepisywanie majątku.
Szkopuł w tym, że przepis zredagowano w taki sposób, że należy go stosować także do internetowych zbiórek. Szybko wyłapali to eksperci.
Gdy Sejm głosował 26 stycznia 2023 r. cały projekt ustawy, niektórzy parlamentarzyści wiedzieli już, że wśród dobrych zmian znajduje się też podatek od zbiórek.
Przedstawiciele PiS przekonywali wówczas, że sprawa nie jest do końca jasna i że być może będzie potrzebne doprecyzowanie przepisu. Ale że można to zrobić w Senacie.
Senat jednak 22 lutego 2023 r. wniósł o odrzucenie ustawy w całości - właśnie ze względu na obecność w ustawie przepisu wprowadzającego opodatkowanie internetowych zbiórek.
14 kwietnia 2023 r. Sejm odrzucił uchwałę Senatu. Ustawa zatem trafiła do podpisu prezydenta. Prezydent podpisał ją 20 kwietnia 2023 r.
Legislacyjne kombinacje
Podatek od zbiórek powinien wejść w życie 1 lipca 2023 r., ale najprawdopodobniej nie wejdzie. PiS postanowiło bowiem naprawić błąd przy uchwalaniu ustawy deregulacyjnej.
14 kwietnia 2023 r. Sejm uchwalił nowelizację ustawy o podatku od towarów i usług (VAT) oraz niektórych innych ustaw. Przy okazji dołączono do tego aktu prawnego likwidację podatku od zbiórek. Ustawa ma wejść 1 lipca 2023 r.
Będzie zatem tak: 1 lipca 2023 r. wejdzie w życie ustawa deregulacyjna wprowadzająca podatek od zbiórek. Tego samego 1 lipca 2023 r. wejdzie także nowelizacja ustawy o VAT, która zniesie podatek od zbiórek. Ta druga ustawa została uchwalona później, zatem należy uznać, że wolą ustawodawcy było, aby podatku od zbiórek nie było.
Tu jednak należy poczynić jedno zastrzeżenie: nowelizacja ustawy o VAT została dopiero skierowana do Senatu. Nie wiadomo więc, jak postąpi izba wyższa - czy wniesie o odrzucenie ustawy w całości, czy zaproponuje swoje poprawki.
Nie wiadomo też, jak potem do działania Senatu podejdzie Sejm.
Nie wiadomo wreszcie, czy prezydent Andrzej Duda podpisze nowelizację ustawy o VAT.
Dlatego podatek od zbiórek najprawdopodobniej nie wejdzie w życie, ale stan na 24 kwietnia 2023 r. jest taki, że ustawa wprowadzająca w życie podatek przeszła już cały proces legislacyjny, a ta uchylająca przepis o podatku - jeszcze nie.
Zobacz także
Senat mógł, Sejm musiał
Czas na moją opinię.
Po pierwsze, nie mam najmniejszych wątpliwości, że posłowie, którzy poparli wprowadzenie podatku od zbiórek, nie wiedzieli, za czym głosują. Byli przekonani, że wprowadzają zmianę korzystną dla obywateli wraz z uszczelnieniem systemu przed oszustami. Twierdzenie więc, że PiS chciało uchwalić podatek od zbiórek jest - moim zdaniem - nieprawdziwe.
Jednocześnie twierdzenie, że PiS swoimi działaniami doprowadziło do uchwalenia przepisu o podatku od zbiórek, jest już prawdziwe.
Fakt jest taki, że gdyby lepiej konsultowano propozycje legislacyjne i nie robiono wrzutek do przygotowanego projektu na ostatniej prostej, żadnej dyskusji o podatku od zbiórek by nie było.
Szybko bowiem poprawka PiS wylądowałaby w koszu lub zostałaby zmieniona w taki sposób, by nie było wątpliwości, że dodawany przepis nie obejmie zbiórek charytatywnych.
Po drugie, w ostatnich dniach widziałem opinie polityków PiS, że Senat zachował się niewłaściwie. Mógł bowiem wnieść poprawkę do uchwalonej przez Sejm ustawy, tymczasem podjął decyzję o odrzuceniu ustawy w całości.
Prawda jest taka, że kluczowa okazała się polityka. Nie było bowiem żadnego istotnego powodu, aby Senat odrzucał ustawę w całości. Rzeczywiście mógł wnieść poprawę uchylającą przepis wprowadzający podatek od zbiórek.
Ale, i to umyka politykom PiS-u, Senat mógł to zrobić, ale nie musiał tego robić. Sejm miał za to obowiązek przygotować dobre prawo. Nie zrobił tego wskutek legislacyjnej fuszerki i przekonania, że można tworzyć przepisy szybko i bez konsultacji społecznych.
Po trzecie, najgorzej w tym całym zamieszaniu wypada - znów moim zdaniem - prezydent Andrzej Duda.
Głowa państwa nie powinna bowiem podejmować decyzji o podpisie ustawy bądź braku podpisu na podstawie obietnic wychodzących z parlamentu, że błąd znajdujący się w ustawie skierowanej do podpisu zostanie poprawiony w kolejnym akcie, który prezydent otrzyma.
Prezydent - podejmując decyzję - ma przed sobą jedną ustawę. I tę jedną ustawę ocenia. Można więc śmiało mówić, że prezydent poparł wprowadzenie podatku od zbiórek charytatywnych. A, być może, niebawem poprze likwidację podatku od zbiórek.
Ogólnie wszyscy dostaliśmy po raz kolejny dowód na to, że prawo powinni pisać fachowcy, projekty ustaw powinny być konsultowane z ekspertami, a wszelkie wrzutki poselskie robione w ostatniej chwili powinny być zakazane.
A jednocześnie nie mam złudzeń: rządzący z zamieszania, które narobili, nie wyciągną żadnej lekcji.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl