PiS przegrał w sądzie z PO
Prawo i Sprawiedliwość musi sprostować wypowiedzi na temat kampanii PO "Polska w budowie" - taką decyzję podjął Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd nakazał rzecznikowi PiS Adamowi Hofmanowi, szefowi sztabu PiS Tomaszowi Porębie oraz komitetowi wyborczemu PiS sprostowanie na antenie TVN24 oraz wpłacenie 10 tys. zł na hospicjum w Krakowie. Podczas rozprawy w sądzie nie było przedstawicieli PiS.
Platforma pozwała PiS za wypowiedzi polityków PiS na temat kampanii informacyjnej Platformy Obywatelskiej "Polska w budowie". Chodzi o opinie, że za rządów PO "nic się w Polsce nie zmieniło".
PiS zarzucił w ubiegły wtorek PO, że w swojej broszurze "Polska w budowie" chwali się cudzymi osiągnięciami. Zdaniem PiS część wymienionych w niej inwestycji zaplanowano lub zrealizowano za poprzednich rządów bądź przez samorządy. PO uznaje zarzuty za bezpodstawne. Trawestując nazwę kampanii informacyjnej Platformy, rzecznik PiS Adam Hofman użył określenia "Polska w bałaganie".
"Z dokumentów złożonych przez PO wynika niezbicie, iż w każdej ze wskazanych przez uczestników postępowania inwestycji brali czynny udział członkowie Platformy Obywatelskiej" - napisał sąd w uzasadnieniu do wyroku.
Według sądu to PiS w żaden sposób nie wykazał, że wypowiedzi jego przedstawicieli dotyczące zerowego udziału PO w inwestycjach były prawdziwe. Sąd podkreślił, że zgodnie z art. 111 Kodeksu wyborczego, to na uczestniku postępowania (czyli na PiS) spoczywał obowiązek przedstawienia wystarczających dowodów, że ich informacja była prawdziwa.
"Uczestnicy postępowania nie udowodnili jednak w żaden sposób, by przekazywane przez nich informacje w trakcie konferencji prasowej były prawdziwe, w ogóle nie zajęli stanowiska w sprawie" - czytamy w uzasadnieniu.
Sąd uznał, iż "słowa wypowiedziane przez uczestników niniejszego postępowania były nieprawdziwe albowiem abstrahując od skali udziału PO RP w przedmiotowych inwestycjach uznać należy iż z całą pewnością na pewno nie były one zerowe".
PiS nieobecny; PO: kłamstwo nie popłaca
- Nie przychodząc na rozprawę PiS przyznał, że wszystkie twierdzenia Platformy złożone we wniosku były prawdziwe. To pokazuje, że posługiwanie się kłamstwem nie popłaca - komentowała tuż po wyroku sądu pełnomocnik PO, Elżbieta Kosińska-Kozak. Przyznała także, że po wyroku PO "ma pewne poczucie satysfakcji".
Pełnomocniczka komitetu wyborczego PO Elżbieta Kosińska-Kozak mówiła w Sądzie Okręgowym w Warszawie, że wypowiedzi polityków PiS miały służyć przede wszystkim "oczernieniu przeciwnika". Jej zdaniem, politycy PiS skłamali i dlatego nie stawili się w sądzie.
Kosińska-Kozak, pytana, czy nie dziwi jej nieobecność przedstawicieli PiS w sądzie odpowiedziała, że nie dziwi jej to. - Dokumenty i dowody, które zostały złożone do akt sprawy w sposób miażdżący wykazują, że te wypowiedzi były po prostu kłamstwem - stwierdziła.
W jej ocenie, na nieobecność przedstawicieli PiS na sali sądowej wpłynęło także to, że trudno jest zakwestionować niezbite dowody, jakie przedstawiła PO. - Mieli dużą trudność z ustosunkowaniem się i podniesieniem sensownych argumentów.
Pytana, dlaczego Platforma skarży PiS za wypowiedzi dotyczące tylko czterech inwestycji opisanych w broszurach "Polska w budowie" odparła, że wynika to głównie z trybu procesowego.
- Gdybyśmy mieli wszystkie 99 inwestycji kwestionować, to myślę, że trzeba by było przyjechać z ciężarówką dokumentów i dowodów, co w tym trybie jest dość trudne przynajmniej dla sądu, żeby przeczytać wszystkie dokumenty zwłaszcza w ciągu 24 godzin - podkreśliła Kosińska-Kozak.
Zapowiedziała, że jeżeli politycy PiS dalej będą powielać nieprawdziwe informacje nt. inwestycji realizowanych przez rząd PO, to należy spodziewać się kolejnych procesów w trybie wyborczym.
- To postanowienie pokazało, że ta konferencja prasowa (PiS) była oparta na nieprawdziwych informacjach, że użyto tu celowo kłamstwa po to, żeby zbudować przekaz medialny.To postanowienie pokazuje, że posługiwanie się kłamstwem nie opłaca się - mówiła dziennikarzom pełnomocniczka PO.
- Jeżeli będą dalej powielane te kłamstwa, to myślę, że nikt kto jest obrażany, a tak naprawdę PO była w tej sprawie obrażana, bo zarzucano jej kłamstwo i oszukiwanie wyborców, będzie musiała się bronić. Jeżeli nie wystarczy ta sprawa, to myślę, że Platforma będzie podejmowała decyzję o kolejnych - powiedziała Kosińska-Kozak.
- To oni podnieśli pewne twierdzenia, więc jeżeli chcieli się obronić, to powinni byli wykazać, że to, co mówili jest prawdą. To, że myśmy przedstawili dowody, że jest inaczej, wcale nie uniemożliwiało im podjęcia obrony - powiedziała.
Kosińska-Kozak jest zdania, że dowody przeciwko Prawu i Sprawiedliwości były miażdżące. Jak zaznaczyła, Platforma chciała swoim wnioskiem pokazać metodę działania, jaka została przyjęta na konferencji posłów PiS.
- Wydaje mi się, że pokazaliśmy tym postępowaniem, co było nieprawdziwe, że darcie tej książeczki ("Polska w budowie") było zabiegiem agitacyjnym w ramach czarnego PR - oświadczyła pełnomocniczka PO.
Kaczyński: w 95 przypadkach mieliśmy rację
- W broszurze "Polska w budowie" było 99 przykładów, które nie są autorstwa Platformy Obywatelskiej, a tylko 4 zakwestionowano. W 95 przypadkach mieliśmy rację - tak wyrok sądu ws. pierwszego pozwu wyborczego komentuje Jarosław Kaczyński. - Wyrok sądu to wyrok sądu, ale ta metoda prowadzenia kampanii wykazuje bezradność PO - dodał. PiS nie planuje odwołania od wyroku.
Przeczytaj też: 16-latek będzie mógł głosować w wyborach?