PiS ostro zawalczy o fotele prezydenckie dużych miast
Zaczynają się przymiarki do wyborów
najbardziej prestiżowych stanowisk w samorządach - prezydentów
miast. Walka będzie się toczyć między PiS a PO, szanse mają też
kandydaci lewicy - ocenia "Rzeczpospolita".
W poprzednich wyborach, w 2002 r., PO i PiS niejednokrotnie wystawiały wspólnych kandydatów. W tym roku trudno się tego spodziewać. - Wtedy wrogiem była lewica, teraz będziemy walczyć ze sobą - mówi Waldy Dzikowski, odpowiedzialny w PO za kampanię samorządową. Według zaleceń Jarosława Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość ma zdobyć fotel prezydenta w każdym ratuszu. - Najostrzej zawalczymy o duże miasta - zapowiada rzecznik PiS Adam Bielan.
Najważniejsza będzie walka o fotel prezydenta Warszawy. To stolica stała się przyczółkiem do zwycięstwa Lecha Kaczyńskiego w wyborach na prezydenta kraju. W PiS trwają poszukiwania kandydata na jego następcę. Przez pewien czas rozważany był Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego i poseł PiS, nie wyklucza się też Mirosława Kochalskiego,jeśli sprawdzi się jako komisarz.
Wydaje się jednak, że żaden z nich nie mógłby stoczyć równej walki z kandydatką PO Hanną Gronkiewicz-Waltz, która już w styczniu ogłosiła, że kandyduje. Dlatego niewykluczone, że do walki stanie popularna Zyta Gilowska. Na giełdzie kandydatów PiS pojawiło się też nazwisko prof. Michała Kleibera, ministra nauki w rządach Millera i Belki, obecnie doradcy Lecha Kaczyńskiego.
Swoją kandydaturę zgłosił już Marek Borowski, ale na razie może liczyć tylko na poparcie SdPl. Coraz częściej, jako kandydata zjednoczonej lewicy, wymienia się natomiast Waldemara Dąbrowskiego, byłego ministra kultury, popularnego wśród inteligencji i artystów.
W Trójmieście dojdzie zapewne do reelekcji prezydentów - Jacka Karnowskiego (PO) w Sopocie i Wojciecha Szczurka (bezpartyjnego) w Gdyni. Pozycja Szczurka, który wygrał z miażdżącą przewagą w 2002 r. (77 proc. głosów), jest niezagrożona. Jego kandydaturę popierają zarówno PO, jak i PiS. Do poważnego starcia może dojść w Gdańsku. PiS chce skłonić do kandydowania obecnego wicemarszałka Senatu Macieja Płażyńskiego. Tylko on miałby szanse powalczyć z popularnym obecnym prezydentem, Pawłem Adamowiczem (PO).
Trudno przewidzieć, jak zakończy się walka w Krakowie. Poważnym kandydatem lewicy jest obecny gospodarz miasta Jacek Majchrowski. W poprzednich wyborach pokonał takie gwiazdy, jak Jan Rokita (PO) i Zbigniew Ziobro (PiS). Majchrowski chce stworzyć własny komitet wyborczy, by sięgnąć po głosy umiarkowanej prawicy. Krakowska LPR wezwała wszystkie partie prawicy, by zjednoczyły siły i wystawiły wspólnego kandydata. Osobą, która mogłaby skutecznie walczyć z Majchrowskim, jest Stanisław Kracik, wieloletni burmistrz Niepołomic, popierany wstępnie przez PO.
Równie ciekawie zapowiadają się wybory w Szczecinie, gdzie wyrównana walka rozegra się między PiS, PO a SLD. Najpewniejszym kandydatem lewicy jest poseł Sojuszu Jacek Piechota. Niewykluczone, że jego konkurentem zostanie Teresa Lubińska, przez chwilę szefowa resortu finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. W wyborach w 2002 r. jako kandydatka niezależna zajęła wysokie, trzecie miejsce. PO ma spore szanse na zwycięstwo, jeśli wystawi mocnego kandydata. Wymieniany był poseł Krzysztof Zaremba, który w wyborach do Sejmu otrzymał ponad 22 tys. głosów.(PAP)