Koziński: "PiS, Nowy Ład i ucieczka do przodu. Czy te elementy pasują do siebie?" [OPINIA]
"Nowy Ład” ma być ciosem, który utoruje PiS-owi drogę do kolejnego zwycięstwa wyborczego. Tylko czy w polityce da się tak precyzyjnie zaplanować jedno nokautujące uderzenie?
15.05.2021 07:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Film "Uciec, ale dokąd” był jednym z większych przebojów lat 90. Główny bohater (grany przez Jean-Claude'a van Damme’a) niesłusznie zostaje skazany. Ucieka z więzienia tylko po to, by trafić w sam środek porachunków mafijnych. Ścigany jednocześnie przez mafię i policję nie za bardzo ma gdzie uciec. Pozostaje mu liczyć na siłę swych pięści.
Wychodzi dziś na to, że "Nowy Ład” może się okazać sequelem tego filmu – tylko utrzymanym w politycznym garniturze. Podobieństw widać całą masę.
Trwała utrata
Cały obóz władzy, owszem, miał problemy, ale w najgorsze wpadł nie z własnej winy - bo pandemia przyszła z zewnątrz, w sposób całkowicie niekontrolowany i bez jakiejkolwiek możliwości jej zapobieżenia. Ale choć to czynnik właściwie wirtualny, to jego konsekwencje okazały się całkowicie realne.
Przede wszystkim spadek sondażowy. PiS w 2019 r. miał powyżej 43 proc. w wyborach. Po wybuchu pandemii do tego wyniku nawet się nie zbliżył, od wielu miesięcy poparciu dla tej partii zdecydowanie bliżej 30 niż 40 proc. Socjologowie określają takie zjawisko fachowym terminem "trwała utrata części elektoratu”.
Druga konsekwencja, równie groźna - sparaliżowane możliwości realizowania własnej agendy politycznej. W kampanii 2019 r. PiS zapowiadał m.in. stopniowe podnoszenie pensji minimalnej - kalendarz jej podwyżek już został złamany. W 2020 r. Mateusz Morawiecki planował budżet bez deficytu. Gdyby to dowiózł, zdobyłby świętego Graala liberałów, nawet Leszkowi Balcerowiczowi trudno byłoby ten sukces podważyć. Dowieźć jednak tego nie dał rady, bo pandemia. Podobnych przykładów jest więcej. I one wszystkie (połączone z ciągłą koniecznością komunikowania korona-złych wiadomości przez rząd) przełożyły się na tę "trwałą utratę”.
Koronawirus ustawił właściwie cały okres po wyborach. Czas, gdy można było wylewać fundamenty pod przyszłe sukcesy, czy po prostu cieszyć się z uroków sprawowania władzy (choć akurat w tych kategoriach powściągliwości w obozie rządzącym za bardzo nie widać), został zabrany przez pandemię. Każdy błąd w zarządzaniu pandemią był natychmiast punktowany – i to właśnie sprawiło, że sondaże siadły. Siadły i w żaden sposób podnieść się nie chcą.
Nowy Ład jak urodzinowa impreza
Czy to się zmieni po prezentacji "Nowego Ładu”? Taka jest przynajmniej kalkulacja. PiS nawet niespecjalnie ukrywa, że intencją zwodowania tego projektu jest chęć ucieczki do przodu. W założeniach ten program ma wyglądać jak mecz gwiazd, gdy widzowie dostają oczopląsu, nie wiedząc, na którym z ulubionych zawodników skupić uwagę.
Z przecieków wynika, że w "Nowym Ładzie” znajdą się i niższe podatki, i pomoc dla rodzin, i pieniądze dla lekarzy, i fundusze na odbudowę Pałacu Saskiego. Każdy znajdzie dla siebie swoją gwiazdę, której występ bardzo chciał zobaczyć. "Nowy Ład” będzie jak wielkie urodzinowe przyjęcia, na które zaproszony jest każdy – i każdy dostaje prezent. Aż głupio nie wziąć w niej udziału.
Tyle że już wiadomo, że połowa Polaków nie przyjdzie – bo stoją twardo po stronie opozycji. Kaczyńskiemu wystarczy ta druga połowa, już ona daje mu spokojne samodzielne rządy. Czy urodzinowa impreza to mu zagwarantuje? Duży znak zapytania. Bo ucieczka do przodu jest formułą atrakcyjną w różnego rodzaju poradnikach coachingowych – ale w życiu to zawsze droga w nieznane. Nigdy nie wiadomo, czy po chwili nie będzie jeszcze gorzej niż teraz. Z prostej przyczyny: bo życie potrafi być brutalne.
PiS już ma przedsmak tego, co może się dziać za chwilę. Przedsmak w postaci Ziobry, który uderza z całej w siły w stabilność obozu władzy czy raportu NIK o wyborach kopertowych. Przedsmak w postaci koronawirusa, który od kilku miesięcy odchodzi, ale odejść nie chce. I wcale nikt nie da gwarancji, że zwodowanie "Nowego Ładu” w cudowny sposób odsunie pandemię od Polski. Wcale nie można wykluczyć, że ten program po prostu rozbije się jak o rafę o czwartą lub piątą falę COVID-19. Tak jak o pierwszą rozbił się plan budżetu bez deficytu. Taka właśnie jest polityka.
Nie ma wątpliwości, że PiS ma szansę "Nowym Ładem” odrobić straty poniesione w wyniku pandemii, a także umocnić swoją pozycję. Ale ten scenariusz ziści się w dwóch przypadkach. Po pierwsze, że obóz władzy nie popełni większych błędów przy kalkulowaniu tego programu. Po drugie, że trafi na dobrą pogodę – bo jeśli koronawirus nie odpuści albo wybuchnie bańka spekulacyjna na giełdzie (kryptowalutach, rynku nieruchomości, lub w jakimkolwiek innym miejscu), to wtedy "Nowego Ładu” w żaden sposób zrealizować się nie da.
I na pewno ten plan nie okaże się on ucieczką do przodu – bo PiS jest za duży, by po prostu móc tak uciec. Obóz władzy jest dziś jak bohater filmu "Uciec, ale dokąd”. Nie ma dokąd uciec – musi stanąć twardo na ziemi i bić się o swoje. Bić się z rywalami, ale także wytrzymać bójki między swoimi. Jeśli utrzyma gardę, to wygra. Jeśli nie, przegra.
To o Tusku zawsze się mówiło, że jest chłopakiem wychowanym na podwórku, który nie boi się bójek. Ale to Kaczyński sprowadził politykę do pojedynku na pięści. Świat prostych wartości - rządzi ten, kto potrafi silniej uderzyć. "Nowym Ładem” jego obóz wyprowadza potężny cios. Jeśli trafi, to pozamiatane, w kolejnych wyborach trzecia wygrana z rzędu. Ale jeśli spudłuje, to znajdzie się w opałach – bo odsłoni swoje słabe punkty, a nie będzie w stanie szybko się zebrać, by wyprowadzić kolejne uderzenie. Dlatego ten "Nowy Ład” jest tak ważny. Poza wszystkim innym pokaże też kolejną prawdę o polskiej polityce: czy warto wkładać wszystkie siły w jeden cios.