ŚwiatPiS - nacjonalistyczny, wodzowski, socjalny?

PiS - nacjonalistyczny, wodzowski, socjalny?

Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" opisuje zwycięzcę wyborów parlamentarnych w Polsce, Prawo i Sprawiedliwość, jako partię łączącą nacjonalizm, zasadę silnego przywództwa i obiecującą opiekę państwa.

Pomimo podobieństwa do zachodnioeuropejskich ugrupowań prawicowo-populistycznych Le Pena czy Haidera, gazeta ostrzega przed potępianiem Polski i uważa, że "uregulowane sąsiedztwo" między Niemcami i Polską nie jest wykluczone.

Zdaniem "FAZ", linie podziału między partiami w Polsce przypominają trochę polityczną mapę początków XIX wieku, gdy stworzony przez Marksa socjalizm nie opanował jeszcze umysłów - "z jednej strony tendencje autorytarno-paternalistyczne, z drugiej strony nurt liberalno-rynkowy, indywidualistyczny, choć jak najbardziej narodowy".

Granica między tymi nurtami jest granicą między wyborcami dwóch największych partii - PO i PiS. Platforma Tuska jest programowo bliska partiom mieszczańskim zachodniej Europy - jest patriotyczna jak CDU, związana z Kościołem jak CSU, w dziedzinie gospodarczej liberalna jak brytyjscy torysi - czytamy.

Bardziej niezwykłe jest to, co powstało na prawo od tej linii. Do parlamentu weszła grupa partii, których nie da się opisać stosując zachodnioeuropejskie kryteria. "PiS", "Liga Polskich Rodzin" i "Samoobrona", które zdobyły łącznie 46% głosów, "łączą cechy klasycznej prawicy i osieroconej po klęsce postkomunistów lewicy".

Partie te nastawione są na silną osobowość wodza, a będące "anomalią" podwójne przywództwo braci Kaczyńskich potwierdza raczej tę zasadę. Atrakcyjność tych ugrupowań tylko w niewielkim stopniu opiera się na programach. Ważniejsze jest to, że proponują wyborcy, dzięki mocnym nacjonalistycznym akcentom, "tożsamość" i bezpieczeństwo, przy czym znaczenie narodowego czynnika wzrasta dzięki ciągłemu podkreślaniu odwiecznej wrogości wobec Rosji i Niemiec.

Bliskie związki z katolickim Kościołem (z wyjątkiem "Samoobrony") i "wstręt" wobec homoseksualizmu są dalszymi klamrami, spinającymi syntetyczne poczucie wspólnoty - pisze dalej "FAZ".

W polityce gospodarczej partie te wykorzystują obawy zwykłych ludzi przed siłami rynku - stwierdza dziennik. Korespondent "FAZ" tłumaczy, że swój wyborczy sukces PiS w dużej mierze zawdzięcza "paternalistycznym wyobrażeniom o solidarności i opiece państwowej". PiS odrzuca podatek liniowy, o który tydzień wcześniej potknęła się kandydatka na kanclerza w Niemczech Angela Merkel. Polska partia chciałaby też zatrzymać niektóre ważne przedsiębiorstwa w rękach państwa.

Połączenie nacjonalizmu, zasady wodzostwa i obietnice opieki (państwa) przypomina zachodnioeuropejskich prawicowych populistów w rodzaju Le Pena lub Haidera - uważa "FAZ". Gazeta jest jednak przeciwna, by jak w przypadku Austrii w 2000 r. rozważać możliwość potępienia Polski. (Po wejściu Haidera do austriackiego rządu, Unia Europejska potępiła Austrię.)

"FAZ" podkreślił, że "prawicowy autorytaryzm" braci Kaczyńskich różni się w kilku ważnych szczegółach od populistów w Europie Zachodniej.

Przede wszystkim nacjonalizm polskiej prawicy nie skłania się ku przemocy. Nie jest skierowany przeciwko mniejszościom, ponieważ problemy imigracyjne społeczeństw zachodnich są tutaj (w Polsce) właściwie nieznane i ogranicza się do głośnych ostrzeżeń przed Berlinem i Moskwą - czytamy.

Korespondent dodaje, że nowa prawica gotowa jest do dialogu z siłami centrowymi. PiS nie chce współpracować z innymi populistycznymi partiami i zapowiedziała już przed kilkoma miesiącami utworzenie koalicji z PO - zauważył. Polska, kierowana przez sojusz sił prawicowo-populistycznych i mieszczańsko-liberalnych, będzie dla Niemiec "trudnym partnerem" - przewiduje gazeta. "Uregulowane sąsiedztwo" nie musi być jednak niemożliwe - dodaje.

Korespondent tłumaczy, że kierownictwo PiS zasygnalizowało już gotowość oddania MSZ Platformie Obywatelskiej. Zdaniem "FAZ", Polsce zależeć będzie jeszcze przez wiele lat na porozumieniu z Niemcami, które są "potężnym" płatnikiem netto w UE.

Epoka lodowcowa, jakiej można by się obawiać biorąc pod uwagę wypowiedzi minionych lat, nie leży w interesie Warszawy, a sami bracia Kaczyńscy wielokrotnie udowodnili, że znana jest im dobrze różnica między retoryką a "Realpolitik" (polityką opierającą się na faktach) - konkluduje dziennik.

Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)