PiS na równi pochyłej
To już nie jeden sondaż. To już tendencja. W kolejnych trzech sondażach Platforma Obywatelska ma już nad PiS-em kilkunastopunktową przewagę. Prawo i Sprawiedliwość zbliżyło się na dobre do 20-procentowego progu przyzwoitości.
21.03.2007 | aktual.: 26.11.2010 14:24
Jeszcze chwila i może spaść poniżej 20%, a to będzie mogło już zapowiadać jazdę bez trzymanki. W Przepaść. Jest to ogromny sukces partii rządzącej, biorąc pod uwagę, że gospodarka ma się dobrze, a nawet jeszcze lepiej. Wynika z tego, że ogromna większość Polaków, zresztą słusznie, nie PiS-owi lecz sobie przypisuje zasługi za nasz gospodarczy wzrost. Ostatnia konwencja PiS-u była więc aktem nieco desperackim i solidnie spóźnionym.
Przez co nie chcę powiedzieć, że była błędem. PiS musi pokazać ludziom ludzką twarz, jeśli chce przeżyć. Inna sprawa, że wydaje mi się mało prawdopodobne, by była to trwała zmiana wizerunku. Jest to raczej chwilowy zabieg – jedna awantura, jedno spięcie i premierowi znowu nerwy puszczą, znowu kogoś obrazi i makijaż spłynie.
Trudno zresztą uwierzyć w zmianę wizerunku z soboty na niedzielę. Gdyby zapowiedzi premiera i jego ludzi o zajęciu się przez rząd gospodarką miały stać się ciałem wzywałbym z całego serca Platformę Obywatelską, by poparła tak szybko jak się da wszystko co się da. Ale niby dlaczego mamy wierzyć PiS-owi. Niemal wszystko to, co jest w tzw. pakiecie Kluski jest i w programie PiS-u. Potem było w expose Kazimierza Marcinkiewicza. Potem w expose Jarosława Kaczyńskiego. Że niby do czterech razy sztuka? Ile razy Zyta Gilowska będzie zapowiadała obniżenie kosztów pracy? Bo obiecywała już wiele razy. I niby dlaczego obecne obietnice miałyby być spełnione.
Jarosławowi Kaczyńskiemu ciężko będzie zwrócić się w prawą stronę, bo akurat Roman Giertych zmusza go, by zwracał się ciągle na prawo. Za kilka dni będziemy mieli w Sejmie wojnę o aborcję, do której werble już grają w okolicach toruńskiej rozgłośni i pies z kulawą nogą nie będzie pamiętał o pakiecie Kluski. Na stole będzie pakiet Rydzyka, a w powietrzu zapach wojny ideologicznej. Partia Giertycha wdrapała się właśnie w okolice progu wyborczego, a LPR-owcy doskonale wiedzą, że właśnie nadszedł moment, gdy można przycisnąć gaz do dechy.
Może uda się jeszcze zabrać PiS-owi kilka procent głosów, może nawet ojciec – dyrektor wpuści Giertycha przed mikrofony. Kto wie, kto wie. Topniejące sondaże, ataki z prawej, cóż, do lata ekipa Kaczyńskiego jeszcze się jakoś doturla, ale od jesieni może to już być wyłącznie jazda na martwym biegu. Siłą kierującą tą ekipą będzie siła inercji. O żadnym forsowaniu trudnych reform nie będzie już mowy. A pakiet Kluski będzie, podobnie jak wcześniej plan Hausnera zapomnianym, porzuconym i odrzuconym spisem całkiem sensownych propozycji, do których nikt nie będzie miał głowy.
Zresztą, może się w tym punkcie mylę. Oby. PiS postanowiło zdemontować układ, ale układ okazał się w dużej mierze wirtualny. W ten sposób rząd zajmujący się zwykle w pierwszym okresie swego istnienia reformami całkowicie ten czas zmarnował. Oto jak polityczna praktyka zderzyła się z iluzjami polityków. Iluzje przegrały. A niedługo potem przegrają ci, którzy je hodowali. Bo trudno o realpolitik, gdy polityk ma umiarkowany kontakt z realem.
Tomasz Lis specjalnie dla Wirtualnej Polski