PolskaPiS na "łasce i niełasce" Platformy

PiS na "łasce i niełasce" Platformy

Politolog dr Marek Migalski z Uniwersytetu
Śląskiego uważa, że propozycja szefa PO Donalda Tuska skazuje PiS
"na łaskę i niełaskę PO", dlatego PiS ją odrzuci.

08.12.2006 | aktual.: 08.12.2006 11:30

PO złożyła PiS ofertę rozwiązania "fatalnej" sytuacji na scenie politycznej; PO chce odsunięcia od władzy Andrzeja Leppera i Romana Giertycha oraz wcześniejszych wyborów parlamentarnych wiosną 2007 r. W zamian Platforma jest skłonna poprzeć przyszłoroczny budżet i wspierać mniejszościowy rząd PiS, który działałby do czasu przyspieszonych wyborów.

Migalski ocenił w rozmowie, że przyjmując propozycję Platformy, PiS musiałoby się wyrzec władzy i miana "uzdrowiciela" życia publicznego na rzecz PO.

Według Migalskiego propozycja PO jest "propagandowa" i sama Platforma wie, że będzie ona odrzucona. Migalski podkreślił, że Tusk nie zagwarantował poparcia przyszłorocznego budżetu.

Jeśli PiS wypełniłby warunki, przy których Platforma chce udzielić poparcia, to w istocie skazuje się na łaskę i niełaskę PO, dlatego że zrywa koalicję z LPR i Samoobroną, a w zamian za to PO "nie wyklucza" poparcia budżetu - powiedział Migalski.

W istocie Kaczyński przyjąłby więc warunki właściwie nie dostając w zamian nic, czyli jest to oferta mało atrakcyjna dla PiS - wyrzeka się właściwie władzy, bez gwarancji, że to się jakkolwiek mu opłaci - dodał.

Zdaniem Migalskiego przyjęcie propozycji Tuska oznacza dla PiS także, że "zrzeka się miana, że to ono jest uzdrowicielem polskiego życia publicznego, że to PiS wyrzuca Leppera i Giertycha". Przerzuca ten prestiż na Platformę i to ona zaczyna się jawić jako partia, która zmusiła PiS do oczyszczenia tej gnuśnej, brudnej atmosfery w kraju - powiedział Migalski.

Jego zdaniem, jest możliwe, że dojdzie do wcześniejszych wyborów, choć - jak zaznaczył - PiS nie podjął jeszcze decyzji, czy tych wyborów chce. Migalski podkreślił, że według zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, jeśli będą oskarżenia wobec Andrzeja Leppera, to premier nie będzie z nim współpracował, a to oznacza koniec koalicji.

Te wybory będą konieczne, jeżeli okazałoby się, że trwanie w formule rządu mniejszościowego jest niemożliwe z jakichś powodów - zaznaczył Migalski. Dodał, że wcześniejsze wybory dają PiS szansę na "wchłonięcie przystawek", czyli elektoratu Samoobrony i LPR, które prawdopodobnie do Sejmu by nie weszły.

Politolog zaznaczył, że trudno jednak przewidzieć wynik tych wyborów. Zdaniem Migalskiego gdyby do nich doszło, "samotność" polityka PO Jana Rokity może się przerodzić w samodzielność" i może on pójść do wyborów "pod własnym sztandarem", ponieważ uzyskałby wtedy więcej mandatów, niż gdyby stratował z PO.

Do tej hipotetycznej "inicjatywy Rokity" może - według Migalskiego - dołączyć b. premier Kazimierz Marcinkiewicz, "który jest tak samo samotny i zmarginalizowany w PiS, jak Rokita w PO". Ta inicjatywa Rokity czerpałaby wówczas i z elektoratu PO, i PiS - zaznaczył politolog.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)