"PiS musiał to zrobić, jeśli chce wygrać" - dr Annusewicz ocenia konwencję PiS
- Można o niej powiedzieć, że jest zupełnie niezwykłą, a jednocześnie zwykłą polską kobietą. Wierzę, że da nam szansę na wielkie zwycięstwo - mówił Jarosław Kaczyński przedstawiając Beatę Szydło jako kandydatkę PiS na premiera. - Już 25 maja napisałem na Twitterze, że tak będzie. To jedyny strategicznie i marketingowo uzasadniony ruch - komentuje specjalnie dla WP dr Olgierd Annusewicz.
Politolog z Instytutu Nauk Politycznych UW wskazuje, że Jarosław Kaczyński ma bardzo silny negatywny elektorat, dlatego PiS musiał się na taki krok zdecydować, jeśli chce wygrać wybory. Wokół Szydło po zwycięstwie Andrzeja Dudy było bardzo wiele pozytywnego szumu medialnego, stąd była to naturalna kandydatura. - W kampanii dalej będą tworzone skojarzenia z Dudą, a nie z Kaczyńskim obarczonym wizerunkowym balastem. To wszystko będzie działało na korzyść Szydło - mówi. Jak wskazuje politolog, problemem dla PiS może być panujące wśród Polaków przekonanie, że Kaczyński będzie chciał w końcu zostać premierem, albo będzie rządził z tylnego siedzenia. - Stale będzie przypominane, że już raz tak było, że Kaczyński nie kandydował i kilka miesięcy po wyborach PiS zmienił premiera - mówi. Zdaniem dr. Annusewicza taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. - Zwłaszcza, że Kaczyński chce być premierem, w mitologii PiS jest przedstawiany jako najlepszy polski premier w historii, wyborcom PiS trudno będzie na dłuższą metę
wytłumaczyć, dlaczego zastępuje go ktoś inny - zwraca uwagę.
Czy szykuje się powtórka z casusu Kazimierza Marcinkiewicza? Prof. Andrzej Nowak, sympatyzujący z PiS historyk z PAN i UJ zadeklarował w rozmowie z WP, że jest gotów się założyć, że jeśli Jarosław Kaczyński raz podejmie decyzję, by przekazać pałeczkę młodszej koleżance, nie wróci już na stanowisko premiera. - Ja się nie zakładam - mówi na to dr Annusewicz.