Koziński: "PiS i PO nisko, coraz niżej. Która z tych partii lepiej poradzi sobie z impasem?" [OPINIA]
Sondaż parlamentarny WP udowadnia, że karty w polskiej polityce rozdaje dziś COVID-19, który osłabia wyraźnie notowania rządzących. Ale pogrążona w kryzysie opozycja po raz kolejny nie umie wykorzystać niemocy obozu władzy.
Najnowszy sondaż parlamentarny przygotowany dla WP pokazuje, jak niewiele się w polskiej polityce zmienia. Pandemia skutecznie zamroziła wiele procesów - także przetasowania polityczne zostały jakby odsunięte w czasie. Takie jest przynajmniej pierwsze wrażenie.
Gdy jednak wynikom tego sondażu przyjrzymy się uważniej, można tam dostrzec kilka przesunięć, które mogą się okazać kluczowe w kontekście wyborów w 2023 r. Co takiego rzuca się w oczy?
Sondaż WP. Testowanie poziomów
W analizach giełdowych używa się terminów "poziom wsparcia" i "poziom oporu". Te poziomy wyznaczają widełki, w których zwykle porusza się kurs danej akcji. Poziom oporu to cena najwyższa, wsparcie to cena najniższa. Obie dzieli kilka, czasami kilkanaście procent różnicy - i skoki ceny waloru między nimi są całkowicie naturalne, nie budzą większego zdziwienia.
Pytania się pojawiają dopiero wtedy, gdy jeden z tych poziomów zostaje przełamany. Gdy kurs wybija dołem albo górą. Jeśli tak się dzieje, to dla inwestorów giełdowych jest to sygnał zmiany trendu, zmiany warunków brzegowych. Zaczynają od początku analizować daną spółkę, sprawdzać jej fundamenty, liczyć potencjał wzrostu lub szacować ryzyko straty. I albo wzmacniają swoją pozycję na danym walorze, albo z niego wychodzą.
Akurat inwestorzy giełdowi to ludzie podejmujący decyzje szybko i zdecydowanie. W polityce takie procesy zachodzą dużo wolniej. Ale reguły są podobne. Każda partia ma swoje poziomy wsparcia i oporu, których przełamanie jest ważnym sygnałem zmiany trendu. Sytuacją przesilenia, w której może dojść do głębszych przetasowań.
Analogie z giełdową analizą techniczną nasuwają się patrząc na najnowszy sondaż poparcia dla partii politycznych przygotowany dla WP. Wynika z niego, że trzy partie znajdują się blisko swojego wsparcia, a jedna na swoim oporze. Właściwie tylko Lewica i Konfederacja (odpowiednio 9,5 i 7,5 proc.) znajdują się mniej więcej w połowie widełek notowań, w których się poruszają. Reszta testuje swoje poziomy.
Sondaż parlamentarny. Nic dwa razy się nie zdarza
Blisko poziomu wsparcia znajdują się PiS, Koalicja Obywatelska oraz PSL. Dla tych ostatnich to akurat nic zaskakującego. Odkąd w Polsce istnieje profesjonalny rynek sondażowy, Ludowcy mają wynik oscylujący w okolicach progu 5 proc.
Taki wynik zanotowali też w najnowszych badaniu. Oddzielna sprawa, że ostatnie wybory parlamentarne, w których zdobyli 8,5 proc., zaostrzyły ich apetyt. Po odejściu Kukiz’15 powtórka tego rezultatu wydaje się bardzo trudna. Ale też spadek poniżej wsparcia szybko PSL-owi nie grozi.
Inaczej z PiS oraz z KO. PiS jest dzisiaj sondażowo nie tylko poniżej progu z wyborów w 2019 r., ale także poniżej wyniku z roku 2015 r. (wtedy partia zdobyła niemal 38 proc. głosów). Obecne 30 proc. to wyrównanie wyniku z wyborów z 2011 r. - ostatnich wyborów parlamentarnych, które wygrała Platforma.
Ostatni raz sondażowo PiS tak nisko znajdował się w 2016 r. W tym sensie ten wynik dla obozu rządzącego nie musi być bardzo niepokojący - przecież wtedy udało mu się od niego odbić, w kolejnych wyborach partia biła wszelkie rekordy poparcia, nie tylko własnego, ale w rekordy wszech czasów w historii polskich wyborów.
Ale po pierwsze, nic dwa razy się nie zdarza. To, że udało się PiS-owi odbudować w poprzedniej kadencji, nie oznacza, że to realne także teraz. Teflonowa powłoka na obozie rządzącym coraz cieńsza. Znużenie wyborców wyraźnie narasta. To, co się sprawdzało cztery lata temu, teraz nie musi już przynosić podobnych efektów. W tym sensie tak niski wynik powinien być sygnałem ostrzegawczym.
Oczywiście, w wyborach, przy sprawnie poprowadzonej kampanii, PiS osiągnąłby wynik dużo lepszy niż obecny sondaż. Ale też dla tej partii każdy rezultat gorszy niż "40 proc. plus" jest porażką, bo prawie na pewno oznacza utratę władzy. Dlatego to obecne testowanie wsparcia jest poważnym sygnałem. Dalsze spadki w sondażach dla PiS mogą oznaczać, że partia przed wyborami nie zdoła odrobić wszystkich strat.
Nowy sondaż WP. Prze(t)rwać impas
Wróćmy jeszcze raz do wyborów w 2011 r. Wtedy wygrała je Platforma Obywatelska, zdobywając 39 proc. głosów. PiS był drugi z prawie 30 proc. Trzeci Ruch Palikota - 10 proc. PSL i SLD miały po 8 proc. z małym hakiem.
Trudno uwolnić się od przekonania, że dziś jesteśmy w podobnym miejscu. W miejsce antysystemowego Ruchu Palikota weszła Konfederacja. Wygrywa znowu PO. W sondażu prowadzi PiS, tylko dlatego, że Platforma podzieliła się na dwa obozy. Koalicja Obywatelska ma 19,6 proc., a Polska 2050 Szymona Hołowni - 17,5 proc. Razem - 37,1 proc. Wynik niemal identyczny, jaki zanotowała PO w wyborach 10 lat temu.
I KO, i ruch Hołowni testują swoje poziomy. Polska 2050 jest na oporze - bije swoje historyczne rekordy notowań i wygląda tak, jakby rosła przynajmniej przez czas jakiś. Czuć od niej pozytywną energię - to dzięki niej udało jej się przyciągnąć Joannę Muchę, to z tego powodu wielu Polaków ciepło myśli o tym ruchu.
Koalicja Obywatelska jest na wsparciu i to w niebezpiecznym, bo spadkowym trendzie. Nie pierwszy raz. W 2016 r. spadła nawet na 13-14 proc. Wtedy w zenicie swoich notowań była Nowoczesna. Platforma ostatecznie zdołała ją prześcignąć, ale w pełni notowań swoich nie odbudowała, a w wyborach 2019 r. zdobyła zaledwie 28 proc. głosów. Teraz po raz kolejny spadła poniżej 20 proc., po raz kolejny jest w trendzie spadkowym. Nawet jeśli się odbuduje, to jest duże ryzyko, że przy kolejnych wyborach nie dojdzie do poziomu z roku 2019.
Czy to oznacza, że na KO należy już postawić krzyżyk? Nie. Choćby dlatego, że każdy pamięta, jak wyglądał pojedynek tej partii z Nowoczesną w poprzedniej kadencji. Teraz zamiast partii Ryszarda Petru, mamy ruch Hołowni, ale analogii widać bardzo wiele. Dziś nie da się przewidzieć, która z tych sił będzie górą w roku wyborczym. Wiadomo natomiast, że im bardziej zażarty będzie ich pojedynek o palmę pierwszeństwa, tym łatwiej PiS-owi będzie się skonsolidować i budować poparcie dla siebie.
Dziś trwa pandemia - i ona bardzo zakłóca odczyt politycznych sondaży. Im dłużej ona będzie trwać, tym narastać będzie zniecierpliwienie Polaków, co na ich wybory polityczne się przełożyć musi. Ale do wyborów jest na tyle daleko, że równie dobrze może skończyć się to tym, że wpływ koronawirusa będzie neutralny - a o wyniku przesądzą całkowicie inne kwestie.
W tym sensie kwestia wyborczych rozstrzygnięć w 2023 r. ciągle pozostaje sprawą otwartą. Ale takich sygnałów jak ostatni sondaż lekceważyć nie można. Gdy jakaś partia traci zbyt wiele, to zwyczajnie później nie zdoła ich odrobić (vide straty PO w 2016 r.). Ugrupowania, które znajdują się obecnie na wsparciu, muszą teraz szukać sposobów na to, by wyjść z impasu. Bo za chwilę będzie za późno.
Agaton Koziński dla WP