ŚwiatPiS chce unieważnienia wyborów do PE

PiS chce unieważnienia wyborów do PE

Do Sądu Najwyższego złożony został protest wyborczy przeciwko ważności wyborów do Parlamentu Europejskiego - poinformował Krzysztof Sobolewski pełnomocnik komitetu wyborczego PiS.

PiS zwraca uwagę na "szereg udokumentowanych przykładów łamania Kodeksu wyborczego oraz przestępstw przeciwko wyborom". Zebrał je zespół ds. monitorowania wyborów.

- Wybory odbyły się z naruszeniem przepisów europejskich i krajowych, przeprowadzone zostały w niechlujny sposób, urągający dobrym praktykom, bez szacunku dla wyborców oraz członków obwodowych komisji wyborczych i mężów zaufania - powiedziała Anna Sikora, która kierowała w PiS zespołem ds. monitorowania wyborów.

PiS przypomina m.in. zdarzenie z obwodowej komisji wyborczej w Warszawie, której członkowie opuścili lokal bez wywieszenia na drzwiach protokołu z głosowania. Takich przypadków - jak powiedziała Sikora - było więcej. Podobna sytuacja miała - według niej - miejsce w ok. 40 komisjach w stolicy, oraz m.in. w powiecie krakowskim, w Żywcu i Kętrzynie.

Sikora przytoczyła inne nieprawidłowości - m.in. otwarte urny w dwóch lokalach wyborczych w trakcie głosowania w Warszawie i Poznaniu, wyproszenie bez podstawy prawnej męża zaufania PiS, niedbałe informowanie przez komisje wyborcze o wynikach wyborów. Dodała, że w powiecie sanockim PKW podała inne dane niż w protokołach wywieszonych przez okręgowe komisje wyborcze.

Jak poinformowało PiS w komunikacie prasowym, we wniosku do SN pełnomocnik wylicza "szereg udokumentowanych przykładów łamania Kodeksu wyborczego oraz przestępstw przeciwko wyborom, takich jak fałszowanie oddanych głosów podczas liczenia".

"Wniosek opisuje m.in. przestępstwo przeciwko wynikom wyborów, polegające na fałszowaniu ważnych kart do głosowania przez członka okręgowej komisji wyborczej. Fałszowanie polegało na dostawianiu 'krzyżyków' na ważnej karcie do głosowania, tak aby głos został uznany za nieważny" - czytamy.

PiS podkreśla, że wykazano naruszenia polegające na niewłaściwym zakwalifikowaniu głosów, jako nieważnych, podczas gdy głosy powinny zostać uznane za ważne. Dodatkowo udokumentowano przypadek, kiedy obwodowa komisja wyborcza stwierdzała, że kandydat nie otrzymał żadnych ważnych głosów, podczas gdy głosy ważne były oddane na danego kandydata.

Sikora zaznaczyła, że nieprawidłowości są potwierdzone przez świadków, którzy złożyli stosowne oświadczenia.

Stwierdziła ponadto, że pismo przewodniczącego PKW z 22 maja 2014 do przewodniczących okręgowych, regionalnych i obwodowych komisji wyborczych jest sprzeczne z zapisami kodeksu dobrych praktyk Rady Europy. W piśmie znajduje się stwierdzenie, że "komisja nie sporządza żadnych dodatkowych kopii protokołu, w szczególności przeznaczonych dla poszczególnych członków komisji lub mężów zaufania".

Sikora poinformowała, że w zespole, którym kieruje trwa nadal weryfikacja danych. Zapowiedziała również kontrolę jesiennych wyborów samorządowych. Dodała, że PiS będzie chciało zmian w kodeksie wyborczym.

Sekretarz Państwowej Komisji Wyborczej Kazimierz Czaplicki powiedział, że PKW nie komentuje sprawy. - Każdy protest wyborczy rozpatruje Sąd Najwyższy - zaznaczył.

Dopytywany o szkolenia dla członków obwodowych komisji wyborczych, powiedział, że przed każdymi wyborami organizują je rejonowe lub okręgowe komisje wyborcze. - One są odpowiedzialne za szkolenia, przybliżenie kodeksu wyborczego, wytycznych Państwowej Komisji Wyborczej - powiedział sekretarz PKW. Dodał, że w szkoleniach powinni brać udział wszyscy członkowie komisji. - Z tego co wiem, nie wszyscy biorą w nich udział - zaznaczył.

Politycy PiS w ubiegłym tygodniu w sejmie zaprezentowali film, na którym widać jak członkowie jednej z obwodowych komisji wyborczych na warszawskim Mokotowie opuszczają lokal wyborczy z workami zawierającymi karty do głosowania. Politycy PiS zwrócili uwagę, że członkowie komisji nie wywiesili wcześniej na drzwiach protokołu z wynikami głosowania. Czaplicki podczas środowej konferencji prasowej mówił, że opuszczenie przez komisję obwodową lokalu i niewywieszenie kopii protokołu jest naruszeniem kodeksu wyborczego.

Prawo zgłoszenia protestu wyborczego mają osoby, które w dniu głosowania ujęte były w spisie wyborców, pełnomocnicy wyborczy oraz przewodniczący właściwej komisji wyborczej. Protesty można składać przez siedem dni od momentu opublikowania wyników wyborów w Dzienniku Ustaw. Wtorek jest ostatnim dniem, kiedy można złożyć protest wyborczy.

Sąd Najwyższy rozpatruje protest w składzie trzech sędziów w postępowaniu nieprocesowym. Sąd ocenia, czy protest jest zasadny. Jeśli SN uzna zasadność protestu, wówczas ocenia, czy przestępstwo przeciwko wyborom lub naruszenie przepisów miało wpływ na wynik wyborów.

Na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW oraz po rozpoznaniu protestów Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyborów. Jest na to 90 dni od dnia wyborów. SN może zdecydować o przeprowadzeniu ponownych wyborów.

Cząstkowe, nieoficjalne wyniki wyborów podane przez PKW ok. godz. 5.00 rano w poniedziałek z 91 proc. komisji wskazywały na wygraną PiS (32,35 proc.). Na kolejnych miejscach znalazła się PO (31,29 proc.), SLD (9,55 proc.), PSL (7,21 proc.) i NP (7,06 proc.).

Oficjalne wyniki (ze wszystkich komisji) podane w poniedziałek po godz. 21 pokazały, że wybory do PE wygrała ostatecznie Platforma z poparciem 32,13 proc. wyborców. Drugie miejsce zajęło PiS z 31,78 proc. głosów. Dalej uplasowały się: SLD-UP - 9,44 proc., Nowa Prawica - 7,15 proc. i PSL - 6,8 proc.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)