ŚwiatPiS chce od władz zdecydowanego działania w UE dla Ukrainy

PiS chce od władz zdecydowanego działania w UE dla Ukrainy

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaapelował do polskich władz o zdecydowane działanie na rzecz Ukrainy w ramach Unii Europejskiej. Kaczyński ocenił, że należy możliwie szybko stworzyć "poważny pakiet" dla Ukrainy.

- W tej chwili mówi się o 20 miliardach euro. Sądzę, że to w nowej sytuacji jest zbyt mało. Na pewno potrzebne jest zwołanie najwyższych władz UE. Potrzebne jest zaangażowanie, które pokaże wolę pomocy ze strony Unii, a z drugiej strony pokaże także wolę polityczną, bo to jest istotne z punktu widzenia tego, co uczyni Rosja - powiedział Kaczyński.

Jak mówił, Unia Europejska powinna dziś uczynić "wszystko co można, a może naprawdę, naprawdę bardzo dużo". - Polska powinna być nastawiona bardzo ofensywnie. To jest sprawa całej Europy, ale to jest szczególnie sprawa Polski. Liczymy na to, że rząd, premier będą tutaj bardzo zdecydowani - powiedział Kaczyński.

Pytany o udział Polski w pomocy Ukrainie, Kaczyński odparł, że każde państwo ma "różnego rodzaju zaskórniaki", do których może sięgnąć. - To jest kwestia podziału Unii na państwa bardziej i mniej zamożne. Polska należy do tych mniej zamożnych, w związku z tym brałbym to pod uwagę - dodał.

Kaczyński nawiązał też do słów premiera Donalda Tuska, który oświadczył m.in., że Polska powinna być zainteresowana stabilnością finansową Ukrainy, ale - jak mówił - "nie wyprujemy sobie żył".

- Przestrzegałbym przed tym, co można było już zauważyć, przed małodusznością. To naprawdę nie ma sensu. O takich sprawach trzeba później rozmawiać za zamkniętymi drzwiami. Takie demonstracje małoduszności i odwoływania się do tych, którzy nie potrafią pokazać gestu, są tacy, można powiedzieć niepolscy, bo Polacy mają gest, to nie jest dobra rzecz - powiedział Kaczyński.

Szef PiS ocenił także porozumienie opozycji ukraińskiej z Wiktorem Janukowyczem, w uzyskaniu którego brał m.in. udział szef MSZ Radosław Sikorski. Nawiązał też do słów Sikorskiego, który wychodząc ze spotkania z opozycjonistami, powiedział po angielsku: "Jeśli nie podpiszecie tego (porozumienia), będziecie mieli stan wojenny, będziecie mieli armię. Wszyscy będziecie martwi".

- Czasem robi się coś niedobrego, a wychodzi dobrze. Jeśli zanalizować to, co tam się działo, to była obrona Janukowycza i to z użyciem ciężkich gróźb. Przecież jest oczywiste, że Janukowycz w momencie tych rozmów nie miał żadnych szans - uznał Kaczyński.

- Janukowycz nie miał kart i to, co się tam działo, było w istocie jego obroną i to bardzo daleko się posuwającą. Ani Janukowycz, ani nikt inny nie mógł powiedzieć: "zabijemy was, jeżeli się nie zgodzicie", a pan Sikorski to powiedział. Ale jak to w historii bywa, wyszło dobrze. Porozumienie miało udział w mobilizacji Ukraińców do bardzo zdecydowanego działania - dodał Kaczyński.

Sam Sikorski tłumaczył w zeszłym tygodniu, że jego słowa "to nie była zagrywka dyplomatyczna", to był jego osąd sytuacji. - Mieliśmy sygnały, że w wypadku porażki porozumienia prezydent Janukowycz rezerwuje i przygotowuje się do użycia wojsk wewnętrznych MSW - mówił minister. Podkreślił, że w wypadku niezgody opozycji na porozumienie, użycie przemocy byłoby dla prezydenta Ukrainy łatwiejsze. - I dlatego sytuacja była tak dramatyczna - przyznał Sikorski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)