Piotr Grabarczyk: Psi obowiązek władzy
Kolejny dzieciak odbiera sobie życie, bo był sobą. A to dla wychowanych w uprzedzonym i homofobicznym społeczeństwie kolegów było nie do przyjęcia. 14-letni Kacper z Gorczyna powiesił się, gdyż nie mógł znieść już obelg i prześladowania ze strony rówieśników. Ilu jeszcze takich Kacprów musi sobie coś zrobić, żeby ktoś zatrzymał się na chwilę i zastanowił nad tym, w jaką stronę zmierzamy?
Kiedy w końcu zrozumiemy, że penalizacja takich zachowań jak homofobia, rasizm czy seksizm to psi obowiązek władzy? Że unormowanie prawne sytuacji osób nieheteronormatywnych to rzecz pierwszej potrzeby, a nie wyimaginowane życzenia amoralnych lewaków? Że każdy coming out w sferze publicznej to już nie akt odwagi, a natychmiastowej potrzeby? Może jakieś dziecko musi w końcu zabić się w bardziej spektakularny sposób niż smutne powieszenie się w kącie swojego pokoju. Nie wiem, podpalić się na środku dużego miasta? Do tego zmierzamy?
Może kolejny taki przypadek sprawi, że osobnik pokroju pana Budki, nazywany przez niektórych nadzieją opozycji, zrozumie, że tu nie toczy się gra o przywileje, a podstawowe prawa do normalnego życia? I następnym razem udzielając wywiadu, nie będzie pluł środowiskom LGBT w twarz propozycją wprowadzenia umów cywilno-prawnych pod warunkiem, że społeczeństwo da na to przyzwolenie? Może durnowata piosenkarka, która daje występ w gejowskim klubie i udaje publicznie, że taki event w jej grafiku koncertowym nie istnieje, zrozumie kiedyś, że małe gesty mają olbrzymią siłę? Że słowo wsparcia w kierunku tych, którzy takich słów potrzebują, jest gestem politycznym. Bo żyjąc w kraju, w którym dochodzi do podobnych tragedii, niemal na oczach władz szkoły, chcac, nie chcąc, musimy się w tę politykę zaangażować. Nawet z największym obrzydzeniem.
Lekcja dla dziennikarzy
Swoją lekcję do odrobienia mają również dziennikarze. Myślałem, że już niewiele mnie zaskoczy na tym poletku, ale "Gazeta Wyborcza"przekroczyła właśnie kolejną granicę... No właśnie, czego? Głupoty? Naiwności? Ignorancji? Oto z dumą bowiem ogłasza "debunking" (zdemaskowanie) głośnej sprawy samobójstwa Kacpra. Dziennikarze "Wyborczej" uznali, że homofobia w polskiej szkole brzmi jak chory koncept i postanowili przeprowadzić niesamowicie zaangażowane śledztwo. Wynik? Kacper nie był prześladowany! Teza mocno pocieszająca, natomiast najlepsze są "dowody".
Pierwszy, mój ulubiony, zatytułowany "szkoła dementuje, koledzy również, nawet psycholog szkolny, do której chodził Kacper". Przepraszam, a co mieli powiedzieć w obecności kamer i policji? "Tak, wyzywałem czasami Kacperka, ale nie sądziłem, że słowo pedał sprawi, że się zabije" albo "tak, Kacper wspominał, że jest prześladowany, ale nie było to na tyle brutalne, żeby interweniować". Linia szkoły jest oczywista. Każdy, nawet delikatnie sugerujący komentarz z ich strony, że było inaczej to zaciskający się stryczek na ich szyi.
"Podobno" policja nie znalazła też żadnych "dowodów" na komputerze chłopca. A co miało na nim być? Ostre gejowskie porno, konto na Gay Romeo czy może inaczej, rysunki o śmierci i smutku? "Matka nie chce rozmawiać już z dziennikarzami" jest absolutną wisienką na torcie upieczonym z bzdetów, który przygotowali autorzy tego reportażu. Może ta kobieta ma zorganizować konferencję prasową? Szczególnie teraz, gdy jacyś kretyni zawyrokowali wbrew jej słowom, że w sumie to nie wiadomo czemu jej syn się zabił, bo na pewno nie przez prześladowanie.
Niektórzy nie przeżywają
Wybaczą państwo słownictwo, ale strasznie podniosło mi to ciśnienie. Nienawidzę jak za takie teksty biorą się osoby zupełnie niemające pojęcia o danym zjawisku, w dodatku w imię klikalności postępujące tak nieodpowiedzialnie. Czytam to i wciąż nie wierzę. Od dziecka słyszałem w szkole "pedał" we wszystkich odmianach, zdarzały się też bójki na tym tle i zgadnijcie co, niespodzianka - absolutnie nikt o tym nie wiedział. Zapytacie moich rodziców, pedagogów, nauczycieli - "Piotruś był duszą towarzystwa, bardzo lubiany". Bo ofiary nie zawsze noszą na plecach krzyż, a na czole kartkę ze stosowną informacją. Takie rzeczy przeżywa się w zaciszu własnego pokoju. Niektórzy, jak pokazuje historia Kacpra, niestety nie przeżywają. A takich przypadków może być jeszcze więcej, bo jak pokazują badanie przeprowadzone w 2012 przez Kampanię Przeciw Homofobii, LAMBDĘ i Fundację Trans-Fuzja, aż 63 proc. homoseksualnej młodzieży miewa myśli samobójcze. Dla porównania, wśród heteroseksualnej części ten wynik wynosi zaledwie 12 proc.
Ja zawsze miałem twardy pancerz, tłumaczyłem sobie, że ten "pedał" nie różni się niczym od "grubasa" i "głupka", którymi raczeni byli inni. Nie każdy ma taki pancerz. Dlatego publikowanie tekstów jak ten w "Wyborczej" to skandal i ogromna nieodpowiedzialność. Gratuluję i polecam redakcji albo jej podobnym kontynuowanie tego cyklu i zrobienie materiału o tym, że nie ma rasizmu w Polsce. A nie, czekajcie, już przecież ktoś biegał pomalowany na czarno podczas Marszu Niepodległości i udowodnił, że Narodowcy kochają odmieńców, bo nie dostał wtedy w gębę. Każdy kto bagatelizuje takie zjawiska jak homofobia, ma potem krew na rękach i dokłada swoją cegiełkę do tego, że nasze dzieciaki nie czują się bezpiecznie.
Piotr Grabarczyk dla WP Opinie