Pilot CASY dwa razy podchodził do lądowania
Gen. Franciszek Gągor ujawnił, że pilot wojskowego samolotu, który rozbił się w Mirosławcu, miał problemy z wylądowaniem. Przy pierwszym podejściu pilot niewyraźnie widział pas startowy. Włączono więc wszystkie światła na lotnisku i przy drugim podejściu - pilot zgłosił, że widzi już dobrze - relacjonował szef sztabu generalnego Wojska Polskiego. Rzecznik sił powietrznych podpułkownik Wiesław Grzegorzewski twierdzi, że podczas lądowania nie zadziałał system naprowadzający samolot.
24.01.2008 | aktual.: 24.01.2008 21:49
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zaloba-narodowa-po-katastrofie-samolotu-6038675310523521g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/zaloba-narodowa-po-katastrofie-samolotu-6038675310523521g )
Żałoba narodowa po katastrofie samolotu
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/katastrofa-samolotu-wojskowego-casa-6038701113741953g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/katastrofa-samolotu-wojskowego-casa-6038701113741953g )
Katastrofa samolotu wojskowego Casa
Podczas katastrofy samolotu CASA na lotnisku w Mirosławcu nie działał system ILS, pomagający w precyzyjnym podejściu do lądowania w warunkach ograniczonej widoczności - poinformował rzecznik sił powietrznych podpułkownik Wiesław Grzegorzewski. Dodał, że system był uszkodzony. Piloci podchodzili do lądowania przy pomocy radaru precyzyjnego podejścia. Zdaniem rzecznika sił powietrznych, awaria systemu ILS nie miała jednak wpływu na katastrofę.
System ILS podaje pilotowi dane dotyczące położenia względem pasa w płaszczyznach poziomej i pionowej. Brak lub niesprawność tych urządzeń zmusza pilota do korzystania jedynie z urządzeń pokładowych lub polegania na widzialności wzrokowej.
Grzegorzewski potwierdził, że piloci musieli podchodzić do lądowania dwa razy. Przy pierwszym podejściu pilot nie zameldował, że widzi pas. Zgodnie z procedurą poderwał maszynę i rozpoczął drugie podejście. Przy drugim podejściu pilot zameldował, że widzi pas.
Zgodnie z procedurą, meldunek o tym, że pilot widzi pas oznacza, iż nawigator nie jest już uczestnikiem lądowania i to pilot decyduje o dalszym lądowaniu. Zdaniem Grzegorzewskiego, zgłoszenie meldunku oznacza, że pilot zdecydował o tym, iż może bezpiecznie lądować.
Podczas lądowania panowały trudne warunki atmosferyczne, między innymi ze względu na niski pułap chmur. Grzegorzewski zapewnia jednak, że w takich warunkach piloci już latali. Potwierdził, że załoga była doświadczona i zgodnie z normami mogła latać w jeszcze trudniejszych warunkach.
Warunki do przyjęcia samolotu były spełnione, zarówno pułap chmur, jak i widoczność - twierdzi gen. Gągor. Nikt nie wie, dlaczego ta tragedia miała miejsce - dodał. Generał dodał, że rozmawiał już z kontrolerem na wieży. Nic nie wskazywało na to, że do tej tragedii dojdzie - powiedział, relacjonując rozmowę.
Zdaniem gen Gągora, obecnie każda z wersji przyczyn katastrofy (m.in. złe warunki atmosferyczne, usterka techniczna lub błąd pilota) jest spekulacją. Według niego, odczytanie informacji z czarnej skrzynki może potrwać kilka lub więcej dni.
W środę wieczorem w Mirosławcu rozbił się wojskowy samolot transportowy CASA C-295M. Zginęło 20 osób - czterech członków załogi i 16 pasażerów - oficerów wracających z konferencji na temat bezpieczeństwa lotów. Samolot po starcie z Warszawy lądował w Powidzu i Poznaniu, miał lecieć do Mirosławca, Świdwina i Krakowa, gdzie stacjonuje 13. eskadra lotnictwa taktycznego, wyposażona w te samoloty.
C-295M są na wyposażeniu polskiej armii od 2003 r. Do chwili katastrofy armia miała 10 tych maszyn, dwie kolejne mają zostać dostarczone w bieżącym roku. Kupno kolejnych czterech egzemplarzy jest w planach.