Piloci Tu-154 ofiarami katastrofy, czy winnymi?
"Trzeba było tragedii, żeby dojść do właściwych wniosków", „niczego nowego się nie dowiedziałem”, „raport zakończył sprawę”, „druga strona zawsze będzie uważać, że to był spisek”, „wszystko zakończy dopiero dochodzenie prokuratorskie”, „uznani przez świat za winnych piloci byli ofiarami katastrofy” – tak polscy politycy w rozmowach z Wprost24 komentują opublikowany 29 lipca raport komisji Jerzego Millera badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej.
- Cały świat uznał pilotów Tu-154 za winnych katastrofy, a prawda jest taka, że byli oni ofiarami tej katastrofy – tak o raporcie komisji Millera mówił Elżbieta Jakubiak wiceszefowa klubu PJN. Większość polskich polityków jest zgodna co do tego, że raport wskazuje na błędy zarówno po stronie polskiej, jak i rosyjskiej. - Komisja wykonała swoją pracę rzetelnie. Nasz błąd to przede wszystkim złe przygotowanie załogi do lotu, co jest smutną prawdą. Do strony rosyjskiej możemy mieć wiele zastrzeżeń odnośnie funkcjonowania wieży kontrolnej – ocenił eurodeputowany SLD Janusz Zemke. Według byłego wiceministra obrony narodowej polityczną odpowiedzialność za katastrofę ponosi były już minister obrony narodowej Bogdan Klich. - Po to się jest ministrem, aby w dobrych sytuacjach nadstawiać pierś do medali, a w sytuacjach trudnych brać odpowiedzialność – podsumował.
Kłamstwa...
Niezadowolenie z treści opublikowanych w raporcie komisji Millera wyrazili politycy Prawa i Sprawiedliwości. Antoni Macierewicz na konferencji prasowej stwierdził, że szef MSWiA "zrzucił całą winę na Polaków", posługując się przy tym - jak mówił poseł PiS - kłamstwami. - Miała być wina Polaków, to pół roku temu zapowiedział pan minister Miller i teraz też w swoim opracowaniu zrzucił całą winę na Polaków. Ale podejmując te działania dokonał parę zaskakujących, nawet jak na niego, kłamstw - oświadczył Macierewicz.
Politycy PiS stwierdzili także, że raport Jerzego Millera nie został oparty o rzeczowe dowody i obiektywne fakty. Z taką opinią zdecydowanie nie zgadza się Stefan Niesiołowski. - Twierdzenie, że raport komisji Millera nie jest oparty na obiektywnych faktach i dowodach, jest równie absurdalne, co twierdzenie, że nie ma dowodów na to, że stoczono bitwę pod Wiedniem – ironizuje wicemarszałek Sejmu.
Większość polityków wątpi, w to że raport komisji Jerzego Millera uciszy polityczne spory wokół przyczyn katastrofy. - Myślałem, że katastrofa spowoduje pojednanie polsko-polskie, a tymczasem różnice zostały jeszcze bardziej pogłębione. W tej chwili każdy ma swoje zdanie na ten temat, każdy szuka czegoś, co sprzyja jego teorii. Raport Millera będzie rozebrany na czynniki pierwsze, ale nie sądzę, że zakończy sprawę – przyznał Stanisław Żelichowski.