Pillay i Kerry krytykują skazanie dziennikarzy Al‑Dżaziry w Egipcie
Wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay i sekretarz stanu USA John Kerry dołączyli do grona osób krytykujących skazanie w Egipcie na kary więzienia trzech dziennikarzy katarskiej telewizji Al-Dżazira.
Dziennikarzy skazano na kary od siedmiu do 10 lat pozbawienia wolności za wspieranie islamistycznej organizacji Bractwo Muzułmańskie, z której wywodził się obalony w ubiegłym roku prezydent Egiptu Mohammed Mursi.
"Drakoński wyrok"
Pillay wydała oświadczenie, w którym podkreśliła, że Egipt powinien uwolnić skazanych dziennikarzy. Zarzuciła władzom w Kairze "dławienie mediów". W kontekście tego wyroku i zatwierdzenia w niedzielę kary śmierci, na którą skazano członków i sympatyków Bractwa Muzułmańskiego, oenzetowska komisarz wytknęła nieprawidłowości proceduralne i łamanie praw człowieka.
Kerry, który przebywa w Bagdadzie, w rozmowie telefonicznej z szefem egipskiej dyplomacji Samehem Szukrim wyraził "poważne niezadowolenie" Waszyngtonu z powodu skazania dziennikarzy Al-Dżaziry. Uznał ten wyrok za "mrożący krew w żyłach i drakoński".
"Wspierali organizację terrorystyczną"
Dziennikarzy, których przetrzymywano w więzieniu od 160 dni, uznano za winnych m.in. wspierania "organizacji terrorystycznej" poprzez publikowanie kłamstw. Według BBC mężczyźni byli przetrzymywani przez 23 godziny na dobę w celi o powierzchni czterech metrów kwadratowych, w której znajdowało się tylko jedno małe okno.
Wśród skazanych jest Australijczyk Peter Greste, korespondent Al-Dżaziry w Kenii, i szef kairskiego biura Al-Dżaziry Mohamed Fadel Fahmy, mający obywatelstwo Egiptu i Kanady. Obaj dostali po siedem lat więzienia. Trzeci skazany - producent, Egipcjanin Baher Mohamed - dostał dodatkowo trzy lata za posiadanie broni; czyli łącznie 10 lat pozbawienia wolności.
Greste, Fahmy i Mohamed zostali aresztowani w grudniu 2013 roku podczas obławy w jednym z kairskich hoteli w ramach zakrojonej na szeroką skalę rozprawy z islamistycznymi zwolennikami Mursiego.
Potępienie wyroku
Premier Wielkiej Brytanii David Cameron potępił skazanie tych dziennikarzy, a szef brytyjskiej dyplomacji William Hague wezwał egipskiego ambasadora i na Twitterze zaapelował o ponowne rozpatrzenie decyzji i poszanowanie wolności prasy.
Minister spraw zagranicznych Australii Julie Bishop powiedziała dziennikarzom, że "rząd jest zaszokowany i przerażony surowością wyroku wydanego na Australijczyka Petera Greste'a i jego kolegów z Al-Dżaziry" i "nie rozumie, w jaki sposób na podstawie tak nieprzekonującego materiału dowodowego można było ich skazać na tak wysokie kary".
Pozostałych 11 podsądnych, których m.in. oskarżono o przynależność do Bractwa, zostało zaocznie skazanych na 10 lat więzienia. Wśród nich jest troje zagranicznych dziennikarzy - dwóch Brytyjczyków i Holenderka. Dwie osoby zostały uniewinnione.
Łącznie w procesie oskarżonych było 16 osób. Oskarżeni wielokrotnie mówili o "politycznym i krzywdzącym" procesie, twierdząc, że dowody "zostały całkowicie sfabrykowane".
Organizacja praw człowieka Amnesty International określiła proces jako farsę i "mroczny dzień dla wolności mediów w Egipcie".
Rozprawa z Bractwem i jego zwolennikami
Od odsunięcia od władzy prezydenta Mursiego tysiące jego zwolenników i członków Bractwa Muzułmańskiego trafiło do więzienia, a setki w masowych procesach skazano na śmierć lub kary długoletniego więzienia. W grudniu 2013 roku egipskie władze uznały Bractwo za organizację terrorystyczną.
Egipski sąd zatwierdził w sobotę karę śmierci dla duchowego przywódcy Bractwa Muzułmańskiego Mohammeda Badiego oraz 196 jego zwolenników. Badie został skazany 28 kwietnia wraz ze swoimi zwolennikami w związku z gwałtownymi protestami z sierpnia 2013 roku.