Piłka nożna: Cezary Kucharski specjalnie dla WP

28-letni napastnik Cezary Kucharski podpisał kontrakt z warszawską Legią. Jak do tego doszło, a także swoimi planami i nadziejami postanowił podzielić się z Internautami odwiedzającymi „Wirtualną Polskę”.

23.08.2000 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Twój transfer do Legii był uzależniony od tego, czy otrzymasz własną kartę zawodniczą. Kiedy Sporting Gijon wyszedł z propozycją, że staniesz się jej posiadaczem?

- To było mniej więcej dwa tygodnie temu. Kiedy Legia grała w lidze z Widzewem. Ponieważ Hiszpanie winni mi byli pieniądze, zrezygnowałem z części zadłużenia, na rzecz karty zawodniczej. Po negocjacjach doszedłem do wniosku, wraz z moim hiszpańskim menedżerem, że warunki są satysfakcjonujące.

- Mając w ręku własną kartę nie korciło cię, żeby przejść do jakiegoś klubu na zachodzie Europy?

- Tak na dobrą sprawę, to nie było żadnych konkretnych ofert z zagranicy. U nas startowała liga, więc nie mogłem sobie pozwolić na jakieś wojaże, testy i tym podobne sprawy. Poza tym wiedziałem, że tu mam uzgodniony kontrakt, znam tutejsze środowisko, co było niezwykle istotne.

- W Warszawie będziesz miał okazje grać u Franciszka Smudy. Już dwukrotnie była okazja, aby został twoim szkoleniowcem.

- Tak to prawda. Swego czasu miałem otrzymałem ofertę z Widzewa, a także przez kilka dni trenowałem z Wisłą w Straszęcinie. Bardzo się cieszę, że wreszcie dane mi będzie grać u tego szkoleniowca. Wierzę, że nasza współpraca będzie bardzo owocna.

- Z prezesem Januszem Lachem także chyba lepiej się dogadasz niż z poprzednimi działaczami?

- Miło wspominam pracę z panem Lachem. Był on prezesem, kiedy Legia zdobyła Puchar Polski. Wierzę, że teraz współpraca będzie jeszcze owocniejsza. Co do tamtych, mało przyjemnych wydarzeń, to można tylko powiedzieć, że czas leczy rany. Zresztą na temat mojego przejścia do Legii rozmawiałem także z prezesem Markiem Pietruszką. Człowiek dojrzewa, staje się życiowo mądrzejszy. Dla mnie najważniejszym celem była gra w Legii, a obsada zarządu klubu mnie nie interesowała.

- Czy w takim razie twoi przyjaciele nie mogą już liczyć na to, że otrzymają od ciebie koszulki piłkarskie?

- Przyznam się, że w żartach poruszałem tę kwestię, czy będę mógł czasami kogoś obdarować koszulką. Aneksu do umowy nie zawieraliśmy, ale sądzę, że nie będzie to żaden problem i zawsze będziemy się mogli dogadać.

- Niedawno urodziła ci się córeczka, w związku z czym przekazuje gratulacje w imieniu redakcji Serwisu Sportowego „WP”. Czy jednak nie będziesz przychodził zaspany na treningi?

_ Dziękuje. Trzy miesiące temu nasza rodzina powiększyła się. Córka Maja, w nocy śpi jednak spokojnie. Równie spokojna i cicha była w jej wieku Paula. Widać więc, że wrodziły się w ojca (śmiech)..._

Widać też, że humor ci dopisuje.

- Tak. Jestem optymistycznie nastawiony. Wierzę, że także kibice będą mieli wiele radości po moich bramkach i asystach. W moim przypadku sprawdziło się przysłowie „dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki”, gdyż moje drugie podejście do Legii nie było udane. Nie mam nic przeciwko temu, aby teraz sprawdziło się przysłowie „do trzech razy sztuka” i zagrałbym najlepszy sezon.

Rozmawiał Rafał Golian

futbolpiłkawidzew
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)