Pilarczyk: są zaległości w dostosowaniu przetwórstwa
Wiceminister rolnictwa Jerzy Pilarczyk
przyznał w Brukseli, że spora część polskich
zakładów mięsnych i mleczarskich ma zaległości w dostosowaniu do
standardów sanitarnych Unii Europejskiej.
26.05.2003 19:50
Ale zastrzegł, że nawet te, które nie uzyskały okresu przejściowego, niekoniecznie będą musiały zaprzestać produkcji, jeśli nie zdążą z dostosowaniem do dnia wejścia Polski do UE.
"Szczególnie wśród tych zakładów, które zadeklarowały gotowość w dniu wejścia do Unii, jest spora grupa niezbyt zaawansowanych w tych przygotowaniach" - powiedział Pilarczyk dziennikarzom w przerwie obrad unijnej Rady Ministrów rolnictwa, w której polska delegacja uczestniczyła jako obserwator.
Tym samym wiceminister potwierdził zarzuty, zawarte w niedawnym liście szefa Dyrekcji Generalnej ds. Ochrony Zdrowia i Konsumentów w Komisji Europejskiej Roberta Colemana do ministra rolnictwa Adama Tańskiego, że polskie rzeźnie i mleczarnie mają zaległości w dostosowaniach.
Według wiceministra w przetwórstwie mięsa najtrudniej spełnić wymogi unijne w uboju zwierząt. Wiele zakładów zajmuje się równocześnie ubojem i przetwórstwem, więc żeby przetrwać co najwyżej zaprzestaną uboju i skoncentrują się na produkcji z surowca dostarczanego przez innych.
Pilarczyk zapewnił, że ograniczenie zakresu działalności części polskich zakładów mięsnych nie odbije się na ogólnej sytuacji przetwórstwa mięsa w Polsce, gdyż w tej chwili wykorzystuje ono zaledwie 40% swoich mocy przerobowych.
Również urzędnicy Komisji Europejskiej zapewnili, że zwłoka w dostosowaniach niekoniecznie musi oznaczać zamknięcie zakładu. "Taka rzeźnia nie będzie mogła eksportować do innych krajów Unii, ale może na tyle się dostosować, żeby móc nadal sprzedawać na polskim rynku" - pocieszał eurokrata, zastrzegający sobie anonimowość.