Pikieta przed Sejmem, żeby pogonić posłanki i posłów
Kilkadziesiąt osób demonstrowało przed Sejmem, domagając się przyśpieszenia prac nad ustawą ws. parytetów na listach wyborczych. Pikietę zorganizowało Stowarzyszenie Kongres Kobiet.
23.09.2010 | aktual.: 23.09.2010 15:27
- Chcemy pogonić posłanki i posłów do roboty - powiedziała dziennikarzom Henryka Bochniarz ze stowarzyszenia.
Organizatorzy manifestacji podkreślali, że mija już siedem miesięcy od pierwszego czytania obywatelskiego projektu ustawy ws. podziału miejsc na listach wyborczych między kobiety i mężczyzn. W czwartek zajmowała się nim sejmowa podkomisja.
"Domagamy się przyspieszenia prac nad tym projektem i jak najszybszego zakończenia procedur ustawodawczych" - napisano w petycji, którą delegacja protestujących wręczyła marszałkowi sejmu Grzegorzowi Schetynie.
Podczas demonstracji Bochniarz skomentowała projekt poprawki dotyczącej podziału miejsc na listach wyborczych między kobiety i mężczyzn. Zamiast parytetu znalazłby się tam zapis o 35-procentowej kwocie. - Patrzymy na to z obrzydzeniem - oceniła. Dodała jednak, że "lepsze 35% niż nic". - Obawiamy się, że zablokuje to wprowadzenie parytetu - mówiła. Zapewniła zarazem, że Kongres Kobiet nadal będzie walczyć o parytety.
Henryka Wujec z Kongresu Kobiet powiedziała, że ma nadzieję, iż w sejmie przejdzie poprawka zgłoszona przez Marka Borowskiego (SdPl), która zakłada naprzemienny podział pierwszych miast na listach między kobiety i mężczyzn.
Poseł Ryszard Kalisz (SLD), który wyszedł do manifestujących, podkreślił, że jeśli uwzględni się mądrość kobiet i mężczyzn, to system polityczny będzie dobrze funkcjonował.
Manifestacja, która trwała ok. godziny, przebiegła w atmosferze pikniku. Byli m.in. szczudlarze, dużo baloników, wystąpił kobiecy teatr. Na transparentach widniały hasła: "Więcej kółek, mniej krzyżyków" i "Do tanga trzeba 50% + 50%". Obok para tańczyła właśnie tango.