Pikieta AI w rocznicę masakry na placu Tiananmen
Kilkadziesiąt osób z Amnesty International rozpoczęło we wtorek wieczorem protest połączony z nocnym czuwaniem przed ambasadą Chin w Warszawie (PAP/Jacek Turczyk)
Kilkadziesiąt osób z Amnesty International rozpoczęło we wtorek wieczorem protest połączony z nocnym czuwaniem przed ambasadą Chin w Warszawie, domagając się ukarania winnych masakry na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 r.
Rocznice przychodzą i odchodzą; ludzie często zapominają o takich wydarzeniach. My pamiętamy i domagamy się, by osoby winne tej masakry zostały ukarane - powiedziała Magdalena Spalińska, rzecznik AI w Polsce.
Ci, którzy protestowali w 1989 r. w Pekinie mają teraz wiele problemów. Najpierw siedzieli w więzieniach, teraz są obserwowani przez chińskie służby bezpieczeństwa - powiedziała Spalińska.
Protestujący zamierzają spędzić przed budynkiem ambasady całą noc w ramach nocnego czuwania. Ma to nawiązywać do czuwania studentów na placu Tiananmen w 1989 roku. A rano przed ambasadą zadzwonią budziki - mają one obudzić dyplomatów i opinię publiczną - powiedziała Spalińska.
Przed ambasadą zbierano podpisy pod petycją w sprawie ukarania odpowiedzialnych za masakrę. Zapalono również znicze. Trzymano transparenty z napisami "AI" oraz "Tiananmen - pamiętajcie". Odsłonięto "tablicę pamiątkową" poświęconą ofiarom wydarzeń na placu Tiananmen. Podczas happeningu "gra w chińczyka" przedstawiono brutalność władz chińskich wobec obywateli.
4 czerwca 1989 roku wojsko chińskie rozbiło studencki protest prodemokratyczny na pekińskim Placu Tiananmen. Zginęły setki, a być może tysiące ludzi. Partia komunistyczna do tej pory uznaje manifestację studentów na Placu Tiananmen za "kontrrewolucyjną rebelię". (aka)