PolskaPiketa ambasady Uzbekistanu w Warszawie

Piketa ambasady Uzbekistanu w Warszawie

Około dwudziestu osób pikietowało ambasadę Uzbekistanu w Warszawie domagając się wolności i godnego życia dla mieszkańców tego kraju oraz protestując przeciw rządom prezydenta Isłama Karimowa.

Piketa ambasady Uzbekistanu w Warszawie
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

21.05.2005 | aktual.: 21.05.2005 18:22

Obraz

Chcemy zwrócić uwagę polskiego społeczeństwa na to, co się dzieje w Uzbekistanie; tam giną niewinni ludzie - powiedziała prezes Stowarzyszenia Wspólnota Kazachska, które zorganizowało pikietę, Billi Marzec.

W ubiegłym tygodniu siły rządowe brutalnie stłumiły rozruchy w mieście Andiżan. Według opozycji zginęło ponad 700 osób; dane oficjalne mówią o 170 ofiarach śmiertelnych.

Władze Uzbekistanu oskarżają o sprowokowanie zajść islamskie ugrupowanie Hizb ut-Tahrir, którego celem ma być zjednoczenie miejscowych muzułmanów i utworzenie muzułmańskiego kalifatu, rządzącego się prawami szarijatu.

W Uzbekistanie panuje dyktatura - powiedziała Billi Marzec - "opozycjoniści albo zostali zabici, albo siedzą w więzieniu, albo są na emigracji". W Andiżanie - dodała - ludzie po prostu wyszli na ulice, bo na życie mają 5-10 dolarów, ceny są takie mniej więcej, jak w Polsce, a o wolności słowa "nie ma mowy"

Władza - podkreśliła Marzec - odpowiedziała strzałami z wozów opancerzonych, a wśród tych ponad 700 osób, które zginęły, są kobiety, dzieci i osoby starsze.

Karimow niszczy średnią klasę. Mają być albo oligarchowie, którzy są pupilami dyktatora, albo biedacy. Bo jak będzie średnia klasa, będzie myśleć i mówić głośno, i świat się dowie, co tam się dzieje - dodała Marzec.

Opozycjoniści - podkreśliła - trafiają do więzień pod pozorem nadużyć finansowych, przestępstw gospodarczych, a Rusłana Szaripowa, jednego z uzbeckich dziennikarzy piszącego o reżimie Karimowa, pozbawiono wolności oskarżając go o homoseksualizm.

Marzec powiedziała, że wszyscy, którzy ośmielą się wystąpić z krytyką prezydenta Karimowa, określani są jako "islamiści". __Wiadomo - jeśli Karimow przyznałby, że to są opozycjoniści, świat upomniałby się o nich. Jak powie "islamiści", to wtedy świat milczy" - dodała.

Te ponad 700 osób, które zginęły w Andiżanie to byli zwykli ludzie, którzy po prostu chcieli elementarnych swobód, godnego życia - podkreśliła.

W pikiecie wziął udział uchodźca z Andiżanu, działacz opozycji Isakjon Zokirov, który, jak powiedział, pracuje też w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

W Uzbekistanie nie ma praw, jest dyktatura

W Andiżanie - zaznaczył - odbywała się pokojowa manifestacja, a jej uczestników ostrzelano z transporterów opancerzonych. Naród nie ma żadnych praw, w Uzbekistanie nie ma żadnej demokracji - jest tylko dyktatura - powiedział Zokirov.

Najważniejsze dla społeczeństwa Uzbekistanu - dodał - jest informowanie opinii światowej o tym, co się dzieje w tym kraju. Żądamy ustąpienia Karimowa. On musi odpowiedzieć za te krwawe wydarzenia - powiedział Zokirov.

Billi Marzec podkreśliła, że o tym, co się dzieje w Uzbekistanie, trzeba mówić także dlatego, iż sytuację w tym kraju pilnie śledzą rządzący w sąsiednich krajach, m.in. prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew

Jeśli jutro nasza kazachska opozycja powie, że ma dosyć po 16 latach rządów tego dyktatora, rządów jednej rodziny, to on tak samo zacznie z transporterów opancerzonych strzelać do narodu kazachskiego. Dlatego Wspólnota Kazachska nie może milczeć - powiedziała Marzec.

W pikiecie wzięła udział m.in. grupa działaczy Federacji Młodych PiS.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)