PolskaPietras o nominacji wicedyrektora w KE

Pietras o nominacji wicedyrektora w KE

Fakt, że polski kandydat nie zostanie wybrany na stanowisko wicedyrektora w dyrekcji generalnej ds. stosunków zewnętrznych UE, jest dla nas poważnym sygnałem - powiedział minister ds. europejskich Jarosław Pietras.

08.02.2005 | aktual.: 08.02.2005 17:27

Komisja Europejska ogłosi w środę nominację na to stanowisko. Wszystko wskazuje na to, że obejmie je Czech Karel Kovanda, obecny ambasador przy NATO, który w ostatnim etapie rywalizacji pokonał Marka Grelę, polskiego ambasadora przy UE i wiceministra spraw zagranicznych Jana Truszczyńskiego, który był uważany za faworyta w konkursie.

Wśród komentarzy o nominacji Czecha, a nie Polaka, pojawiają się opinie, że błędem było wystawianiem dwóch polskich kandydatów ("gdzie dwóch się bije, trzeci korzysta"), a ponadto, że polski rząd nie umiał dostatecznie lobbować na korzyść jednego z dwóch kandydatów.

My uważamy, że obaj (polscy kandydaci) są prawie jak Małysz, ale w tym wypadku sędziowie ocenili to inaczej - powiedział Pietras.

Patrząc obiektywnie, wydawało nam się, że mamy wszystkie przesłanki, by sądzić że nasz kandydat zostanie zaakceptowany. Tak się nie stało. Jest to poważny sygnał dla nas - dodał minister. Fakt ten będzie rzutował na nasze dalsze działania. Chcielibyśmy, by Polska była jednak dobrze reprezentowana w miejscach, które są ważne w Komisji Europejskiej - podkreślił.

Jak wyjaśnił, każdemu państwu UE przysługuje pewna pula miejsc w unijnych instytucjach, proporcjonalna do liczby mieszkańców i wielkości kraju. Nie ma zarezerwowanych konkretnych stanowisk dla poszczególnych państw, ale ich obsada odbywa się według procedury konkursowej - liczą się przede wszystkim kwalifikacje kandydatów.

Rząd starał się o miejsce wicedyrektora ds. stosunków zewnętrznych, oceniając, że funkcja ta jest ważna z punktu widzenia Polski. Uważaliśmy że tam powinien być Polak - powiedział Pietras.

Zwrócił uwagę, że aż dwóch polskich kandydatów znalazło się w ścisłej trójce kandydatów na tzw. krótkiej liście. To oznacza, że mamy osoby wysoko wykwalifikowane, które przeszły przez bardzo gęste sito. Wydawało nam się, że zostanie to uwzględnione - powiedział minister.

Przyznał, że szef MSZ, premier i on sam angażowali się na rzecz polskich kandydatów, jednak działania te nie mogły być formalne. Skoro to proces konkursowy, to rolą rządu nie jest formalne zaangażowanie. Jeżeli rząd podejmuje działania, to musi to czynić z ostrożnością, one nigdy nie mogą być publiczne - powiedział Pietras.

Dodał, że Polska będzie zainteresowana obsadą innych stanowisk związanych z ważnymi dla nas dziedzinami polityki UE, jak: polityka regionalna, rolnictwo, polityka konkurencji, handel, czy ochrona środowiska. Warunkiem jest też, by znaleźli się dobrzy kandydaci na te stanowiska, których rząd będzie mógł popierać.

Obecnie rozstrzygane są konkursy wyłącznie dla nowych państw UE, ale polscy kandydaci będą mogli uczestniczyć także w konkursach dla całej 25. Ponadto, wejście w życie konstytucji UE i powołanie ministra spraw zagranicznych będzie prawdopodobnie związane z reorganizacją w KE, która obejmie dyrekcję ds. stosunków zewnętrznych UE.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)