ŚwiatPierwszy konsystorz bez papieża

Pierwszy konsystorz bez papieża

Bez udziału Jana Pawła II, który ponownie został
odwieziony do rzymskiego szpitala z powodu nawrotu grypy, rozpoczął się w Watykanie konsystorz w sprawie
kanonizacji pięciu błogosławionych, wśród nich dwóch Polaków ze
Lwowa - arcybiskupa Józefa Bilczewskiego i księdza Zygmunta
Gorazdowskiego.

Pierwszy konsystorz bez papieża
Źródło zdjęć: © AFP

Był to pierwszy w historii pontyfikatu konsystorz bez papieża. W Sali Klementyńskiej zgromadziło się wielu kardynałów z Kurii Rzymskiej, którzy - jak nieoficjalnie poinformowano - wiedzieli już o pogorszeniu stanu zdrowa Jana Pawła II, ale wiadomość tę zachowali dla siebie. W tym samym czasie karetka wiozła papieża do szpitala. Konsystorzowi przewodniczy sekretarz stanu kardynał Angelo Sodano.

Pięciu błogosławionych: arcybiskup Józef Bilczewski (1860-1923) i ksiądz Zygmunt Gorazdowski (1845-1920) ze Lwowa, księża Gaetano Catanoso (1879-1963) i Alberto Hurtado Cruchaga (1901-1952) oraz zakonnik Felice da Nicosia (1715-1787), znany pod świeckim nazwiskiem jako Filippo Giacomo Amoroso zostanie kanonizowanych 23 października tego roku.

Podczas mszy beatyfikacyjnej 26 czerwca 2001 r. we Lwowie papież powiedział, że arcybiskup Józef Bilczewski zarówno w życiu kapłańskim, jak i w pracy na wielu ważnych stanowiskach na Uniwersytecie Jana Kazimierza, potrafił dawać świadectwo miłości do Boga i zarazem wielkiej miłości do człowieka.

Szczególną troską otaczał ubogich - przypomniał wtedy Jan Paweł II, podkreślając, że podczas pierwszej wojny światowej arcybiskup zawsze niósł otuchę swoim wiernym i wspierał ich życzliwością.

Spieszył z pomocą ubogim, których darzył tak wielką miłością, że pragnął pozostać wśród nich nawet po śmierci i dlatego rozporządził, aby pochowano go na Cmentarzu Janowskim we Lwowie, gdzie grzebano doczesne szczątki nędzarzy - mówił papież.

Księdza Zygmunta Gorazdowskiego, także ze Lwowa papież nazwał w 2001 r. "prawdziwą perłą łacińskiego duchowieństwa tej archidiecezji". Chociaż - jak zauważył - był słabego zdrowia, powodowany niezwykłą miłością bliźniego poświęcał się nieustannie służbie ubogim. Postać młodego kapłana, który nie bacząc na poważne niebezpieczeństwo zarażenia opiekował się chorymi w Wojniłowie i własnymi rękoma opatrywał ciała zmarłych na cholerę, pozostała w pamięci współczesnych jako żywe świadectwo miłosiernej miłości Zbawiciela.

Sylwia Wysocka

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)