Pierwszy dzień tegorocznej 43. edycji Jazz Jamboree to połączenie jazzu z muzyką elektroniczną. Niewątpliwą gwiazdą piątkowego wieczoru był norweski trębacz Nils Petter Molvaer. Molvaer wraz ze swym zespołem dał popis umiejętności łączenia różnych nurtów muzycznych. Ta niezwykła mieszanka jazzu, muzyki ambient, house i elektronicznych brzmień znalazła wielbicieli wśród osób lubiących muzyczne eksperymenty.
Określenie jednym słowem twórczości Molvaera jest niemożliwe zważywszy na to, że sam muzyk przyznaje się do wielu skrajnych fascynacji muzycznych, m.in. do Milesa Davisa, Billie Holiday czy Billa Laswella. Wydaje się, że podstawę jego doświadczeń stanowi techno, ale nic bardziej mylnego. Wszystkie rytmy współczesnej, dynamicznej muzyki stanowią tło do jego jazzowych improwizacji na trąbce.
Molvaer swoją karierę muzyczną zaczynał od występów w szkolnych zespołach oraz klubach. Od 1979 r. studiował w konserwatorium w Trondheim. Współpracował m.in. z zespołem jazzowym Masqualero, Manferdem Eicherem, Robynem Schulkowskim. Do tej pory wydał dwie płyty: "Khmer" (1997) oraz "Solid Ether".
W pamięci zebranej w Sali Kongresowej publiczności z pewnością pozostanie występ braci Wolfganga i Christiana Muthspiel. Pierwszy z braci to światowej sławy gitarzysta jazzowy, drugi to specjalista od elektronicznych brzmień. Ich występ udowodnił, że tworzenie muzyki może być świetną zabawą nie tylko dla samych muzyków, ale także dla słuchaczy, którzy gromkimi brawami przyjmowali niekonwencjonalne pomysły Christiana, takie jak np. gra na płycie winylowej.
Obaj bracia zadebiutowali na początku lat 80. Pierwszą płytę - "Schneetanz" - wydali w 1986 r. Bracia nagrywają w duecie, ale nie stronią od współpracy z innymi muzykami, m.in. w 1993 r. nagrali płytę z Paulem Motianem i Garym Peacockiem. Christian ma w swoim dorobku także kompozycje muzyki kameralnej i teatralnej, a także kilka utworów na orkiestrę. Sformował również dwa własne zespoły: Octet Ost i Motley Mothertongue.
Na uwagę zasłużył także występ polskiego zespołu Alchemik. Podczas występu muzycy zaprezentowali utwory z najnowszej płyty "Sfera szeptów". Ich muzyka to fascynujące połączenie klasycznego jazzu z estetyką Jarretta, Garbarka czy Metheny'ego. Na pewno najbardziej malowniczą postacią zespołu był pianista Marcin Masecki. Jak twierdzą krytycy, największy talent ostatnich lat.
Zespół powstał w 1997 r. i od razu został okrzyknięty "nową nadzieją" polskiego jazzu. Zdobył wiele nagród na polskich i międzynarodowych festiwalach, m.in. na Pomorskiej Jesieni Jazzowej oraz na Międzynarodowym Konkursie Jazzowym w Hoeilaart w Belgii. Filarami zespołu są: Grzegorz Piotrowski, Marcin Masecki, Marcin Murawski oraz Robert Luty.
Najsłabszym elementem piątkowego koncertu był występ grupy Eivind Aarset Trio. Eivind Aarset ma na swoim koncie współpracę m.in. z Naną Vasconselos, Billem Laswellem, Tonym Levinem, Django Batesem, Dhaferem Youssefem. Aarset ukończył studia muzyczne na Uniwersytecie w Oslo. Zadebiutował albumem "Road" w 1983 r.
W sobotę podczas drugiego dnia festiwalu wystąpią: Lucky Paterson oraz Abbey Lincoln. Przygotowano także - pod kierownictwem Wojciecha Młynarskiego - projekt "Duke Ellington po polsku" z udziałem m.in. Ewy Bem, Doroty Miśkiewicz oraz Andrzeja Jagodzińskiego.
(Monika Karbarczyk - WP)
Zobacz także:
stronę Jazz Jamboree