Pierwszy akt oskarżenia w opolskiej "aferze ratuszowej"
Opolska prokuratura okręgowa wysłała do sądu pierwszy akt oskarżenia w tzw. "aferze ratuszowej", w którym byłym włodarzom miasta z czasów rządów SLD zarzuca się przyjmowanie milionowych łapówek - poinformował na konferencji prasowej prokurator okręgowy Józef Niekrawiec.
18.08.2004 | aktual.: 18.08.2004 16:45
W Opolu od 1996 roku rządziła grupa ludzi, których głównym celem było przysparzanie sobie i innym osobom korzyści majątkowych. Jest to porażający obraz - powiedział Niekrawiec.
Największe łapówki mieli, zdaniem prokuratury, przyjmować były prezydent i późniejszy wojewoda opolski Leszek P. - ponad 1,6 miliona zł, i były przewodniczący Rady Miasta Stanisław D. - ponad 1,4 mln zł.
Według ustaleń śledztwa, Leszek P. miał również przyjąć łapówkę będąc wojewodą. Wiemy o przypadku, że jako najwyższy przedstawiciel rządu w województwie w swoim gabinecie pozwalał sobie przyjmować kolejne pieniądze będące 'kolejnymi ratami' za okres, kiedy był prezydentem. To pokazuje stopień demoralizacji - oświadczył prokurator okręgowy.
Leszek P. przyznał się do części zarzutów, Stanisław D. konsekwentnie twierdzi, że jest niewinny. Obu grozi kara do 12 lat więzienia.
Z kolei były szef wydziału przetargów urzędu miasta Remigiusz P. jest oskarżony o przyjęcie ponad 300 tys. zł łapówki, a była wiceprezydent i późniejsza marszałek Opolszczyzny Ewa O. o przyjęcie korzyści majątkowej w postaci powierzchni handlowej w hipermarkecie.
Łącznie w pierwszym zamkniętym wątku afery ratuszowej oskarżono 15 osób - zarówno byłych włodarzy miasta, jak i biznesmenów, którzy wręczali łapówki. Postawiono im 43 zarzuty. Jest to tylko zakończenie pierwszego etapu. Śledztwa toczą się dalej i proszę o cierpliwość. Będzie to rozwój przedmiotowy, podmiotowy i osobowy - zapowiedział prokurator.
Inne postępowania prowadzone przez prokuraturę to m.in. śledztwo w sprawie nieprawidłowości w przetargach ogłaszanych przez ratusz, w sprawie przekazania gruntów pod opolskie hipermarkety i pozwoleń na ich budowę.
Niekrawiec dodał, że prokuratura była wielokrotnie obiektem nacisków ze strony polityków. Docierały do mnie sygnały, że 'jeśli prokuratura nie zrobi kroku w tył, to moje miejsce jest zagrożone' - opowiadał prokurator.
Podczas śledztwa prokuratura zapowiadała, że nie wyklucza postawienia byłym władzom Opola zarzutu działania w zorganizowanej grupie przestępczej.
Udało nam się dotrzeć do kompromitującego dokumentu nazwanego 'zobowiązaniem współpracy i pomocy w realizacji wspólnych celów' zawartego między czterema panami - relacjonował Niekrawiec. Wciąż analizujemy ten dokument pod kątem tego, czy mamy do czynienia z grupą przestępczą. Na razie nie zdecydowaliśmy się na postawienie takiego zarzutu - powiedział.
Zaznaczył, że część oskarżonych chciała dobrowolnego poddania się karze, jednak prokuratura nie zdecydował się na razie na taki krok. Nie zdecydowaliśmy się na to, bo chcemy, aby opinia publiczna poznała szczegóły mechanizmów władzy sprawowanej wówczas w Opolu - zapowiedział.
Zgoda prokuratury na dobrowolne poddanie się karze przez oskarżonych oznacza, że sąd wymierza uzgodnioną karę bez przeprowadzania procesu - m.in. przesłuchiwania świadków, którzy zeznają o szczegółach przestępstwa.